Ugrupowania polityczne tzw. głównego ścieku (mainstreamowe) nie są wcale zainteresowane obroną praw i interesów polskiej klasy robotniczej, rolników, pracującej inteligencji, czy którejkolwiek marginalizowanej oraz wyzyskiwanej grupy społecznej. To samo odnosi się do “modnej” ostatnio sprawy polskich kobiet, którym Trybunał Konstytucyjny odmawia podstawowych praw człowieka i obywatela.

Tak samo tyczy się to rządzących (i skompromitowanych) obecnie konserwatystów, faszyzującej prawicy, centrum, jak i parlamentarnej socjaldemokracji. Wszyscy oni mają na rękach krew polskich obywateli i obywatelek. Oczywiście, nie mordują nas bezpośrednio. Kara śmierci nie jest obecnie w Polsce wykonywana. Nie musi zresztą być. Zamiast tego wykańczają nas ekonomicznie oraz politycznie – odbierając godność, nadzieję, prześladując politycznie, wyznaniowo i popychając do samobójstw. Ostatnio zaś – nie robiąc po prostu praktycznie nic, by zapobiec masowym zgonom z powodu pandemii koronawirusa.

Część czytelników zapewne zastanawia się w jakim celu demaskujemy kłamstwa socjaldemokracji. Po co zajmujemy się obnażaniem jej kłamstw? Czemu w ogóle tracimy na tego politycznego trupa swój czas? Otóż, socjaldemokracja (ostatnio określająca się jako “Nowa Lewica”) nie za bardzo pogodziła się ze swą polityczną śmiercią i historyczną kompromitacją – nadal wierzgając i kwicząc spod ledwo co domkniętego wieka trumny. Faktem pozostaje jednak to, iż ostateczne rozprawienie się z tą poczwarą jest konieczne by w Polsce mógł odrodzić się zdrowy, faktycznie rewolucyjny i postępowy ruch robotniczy. Bez tego ani rusz!

I tak, socjaldemokraci zasiadający dziś w polskim Sejmie i Senacie zajmują się zwykle kompletnymi bzdurami. Skupiają się oni na pewnym drobnym, mało znaczącym oraz niszowym fragmenciku systemu kapitalistycznego – czyniąc sobie z danego zagadnienia istną “bitwę o niepodległość”, jednocześnie jednak ignorując całkowicie pozostałe – często nawet bardziej niszczycielskie – aspekty reżimu kapitalistycznego. Można by wręcz zaryzykować twierdzenie, iż owymi “bataliami o pietruszkę” odwracają jedynie uwagę klasy robotniczej od realnych problemów. W praktyce więc, stawia to ową opcję polityczną jedynie nieco na lewo od faszyzującej prawicy oraz centrum (które i tak nadstawi się zawsze temu, co zaszeleści im przed nosem grubszym plikiem banknotów).

Problem ten jest zresztą domeną nie tylko socjaldemokratów, ale i różnego rodzaju grup nacisku, które zainteresowane są walką tylko i wyłącznie z jednym, jedynym, ograniczonym – aspektem reżimu burżuazyjnego. Grupy nacisku, interesów, społeczne mogą być bardzo różne. Feministki, LGBT, ekolodzy, weganie, cykliści, pacyfiści, mniejszości etniczne, religijne, kulturowe itd. Nie oznacza to – oczywiście – tego, iż ich postulaty są bezpodstawne, mało ważne, społecznie nieistotne. Oznacza to jedynie to, iż – siłą rzeczy – postulaty pojedyńczych grup społecznych zawsze mają charakter bardzo ograniczony, wyrywkowy i zwykle skupiają się jedynie na pewnym niszowym aspekcie reżimu burżuazyjnego. W taki sposób nigdy nie zagrażają systemowemu wyzyskowi i opresji – mogą więc być przez rządzącą burżuazję tolerowane, a nawet (od czasu do czasu) finansowane.

Zadaniem postępowego ruchu robotniczego jest w takiej sytuacji jednoczenie wszystkich tych grup interesu, nadawanie im pewnego klasowego i możliwie jak najbardziej rewolucyjnego charakteru oraz kierunku politycznego. Postępowcy nie mogą oburzać się na tych, czy innych kontestatorów kapitalizmu (nawet jeśli jest to kontestacja ograniczona do jednego aspektu), nie mogą odwracać się do nich plecami. Czasami jest to zadanie bardzo ciężkie – zwłaszcza w sytuacji braku silnego ruchu robotniczego – jednak rewolucyjna nauka marksizmu-leninizmu stawia przed klasą robotniczą zadanie jednoczenia wszystkich niezadowolonych z kapitalizmu grup społecznych (pod swoim rewolucyjnym oraz postępowym kierownictwem).

Z jednoczenia owego trzeba jednak wyłączyć jawnych oportunistów, którzy za rządowe, parlamentarne i państwowe posady oraz korzyści finansowe – rezygnują całkowicie z walki klasowej, zdradzają jawnie interesy proletariatu, posyłają na imperialistyczną wojnę żołnierzy naszego państwa, prywatyzują usługi publiczne itd. Tak, tak. Dobrze zgadliście: chodzi o socjaldemokrację i inne nowolewicowe odpryski.

Ponadto, należy pamiętać o sprawie oczywistej – choć przez wielu pomijanej: poszczególne grupy społeczne oraz grupy nacisku (oraz organizacje je współtworzące) nie są wcale ideologicznymi monolitami. Bardzo często podziały interesów, przeciwstawne poglądy i zapatrywania biegną w owych grupach w poprzek. Nie są to partie rewolucyjnego proletariatu, w których panuje centralizm demokratyczny, nadrzędność interesów klasy robotniczej oraz dyscyplina partyjna. Bardzo często są to przecież ogromne grupy społeczne, które (zjednoczone pod jednym względem) pozostają zlepkiem przynajmniej kilku klas społecznych – z ich przeciwstawnymi interesami. Ostatnio widać to jak na dłoni na przykładzie tzw. Strajku Kobiet. Podziały te – jak najbardziej – organizacje klasy robotniczej muszą wyłapywać oraz wykorzystywać (dla celu najważniejszego – obalenia kapitalizmu i wprowadzenia prawdziwej demokracji ludowej).

Naszemu postępowemu i antykapitalistycznemu zadaniu nie pomaga w żaden sposób fałszywa świadomość klasowa, brak owej świadomości choćby na minimalnym poziomie, czy też jej aktywne zwalczanie przez burżuazję, system szkolnictwa, media g(ł)ówno-obiegowe oraz faszyzujące organizacje skrajnej prawicy. Fakt zaś taki, iż na świadomość klasową trzeba pracować długimi latami, polegając często na samodzielnej edukacji poszczególnych aktywistów – uzmysławia nam jak bardzo owa edukacja (i wynikająca z niej świadomość klasowa) jest w dzisiejszym świecie bezcenna.

Przez ostatnich 30 lat (bo tyle lat ma już antyrobotnicza i antyludowa III RP) ruch postępowy próbuje zbudować na nowo w naszym kraju organizacje robotnicze “z prawdziwego zdarzenia”. Jak na razie – efekty są dość skromne. Przyczyn owego faktu jest wiele, nie ma tutaj jednak czasu i miejsca by je kolejno wymieniać. Skupmy się na sprawach oczywistych: niezdolność odbudowania rewolucyjnego ruchu robotniczego po 1989 roku opiera się – przede wszystkim – na nieudolności osób, które owych prób się podejmują. Dopóki ten problem nie zostanie przezwyciężony, dopóty można zapomnieć o silnym i postępowym ruchu robotniczym w Polsce.

Równie oczywiste jest jednak stwierdzenie, iż nie tylko rewolucyjny i postępowy ruch robotniczy w Polsce zawodzi. Zawiodła w całości – jako państwo – III kapitalistyczna Rzeczpospolita. Nie trzeba wcale geniusza żeby to stwierdzić, widzimy to każdego dnia, na każdym niemal kroku. Słabość, (czasami wręcz umyślna) nieudolność polskich “elit politycznych”, systemowa niewydolność państwa w wielu obszarach życia codziennego oraz brak wewnętrznego impulsu modernizacyjnego nakazują zastanowić się nad sensownością dalszego trwania kapitalizmu w Rzeczpospolitej.

Obecna ekipa rządząca – oraz wszystkie jej poprzedniczki – nie odpowiada na podstawowe potrzeby obywateli. Codzienne życie w kapitalistycznej RP to ciągła walka o przetrwanie, znój, wyzysk i brak nadziei na przyszłość. Brakuje nam godnej pracy, dostępnych mieszkań i stabilności socjo-ekonomicznej. Już nawet nie mówimy o takich “luksusach” jak były na co dzień w PRL-u: płatne urlopy, zapewniony wypoczynek, dostępne żłobki, przedszkola, należne oraz wypłacane każdemu wynagrodzenie (zarówno w pracy, jak i “na chorobowym”), niskie opłaty za media, komunikację, benzynę, darmowa edukacja na każdym szczeblu, darmowa opieka zdrowotna dla każdego, brak bezdomności i bezrobocia, zerowy analfabetyzm, awans cywilizacyjny dla milionów obywateli, powszechna i tania antykoncepcja, aborcja na żądanie, skuteczna ochrona przed zwolnieniem z pracy, liczne przywileje pracownicze i świadczenia, o których dziś możemy jedynie pomarzyć.

Jak się na to wszystko dziś spojrzy (zwłaszcza oczami młodej osoby, która nigdy w PRL-u nie żyła), to można odnieść wrażenie, iż ten cały PRL to był to jakiś przepiękny sen, istne eldorado albo mityczna Shangri-La. Zwłaszcza jeśli porównamy to z dzisiejszym bajzlem na kółkach, który – dla zmylenia – nazywa się niepodległą i suwerenną RP. W owej RP – faktycznie – notowania giełdowe idą zwykle w górę, wskaźniki ekonomiczne budzą istny zachwyt, ale jednocześnie tysiące osób śpią codziennie na ulicach, miliony ograniczają się do jednego – dwóch posiłków dziennie, a absolwenci szkół wyższych muszą wyjechać z kraju by znaleźć jakąkolwiek pracę…

Po 1989 r. w całym regionie Europy Środkowo-Wschodniej zrealizowany został tzw. Konsensus Waszyngtoński. W jego efekcie przemysł byłych państw socjalistycznych wyprzedany został za ułamek ich rzeczywistej wartości. Rynki byłego socjalizmu otworzono na zagraniczne produkty bez żadnych ograniczeń, tak jak robiono to w krajach kolonialnych globalnego Południa. Skutki ekonomiczne oraz społeczne tego eksperymentu były katastrofalne – skokowy wzrost bezrobocia i uśmieciowienie rynku pracy, likwidacja instytucji państwa socjalnego (mieszkalnictwa komunalnego, darmowej opieki przedszkolnej itp.), masowa bieda w obszarach wiejskich i post-przemysłowych, załamanie demograficzne, rozwój przestępczości zorganizowanej itd.

Naszym zadaniem na dziś pozostaje więc – przede wszystkim – łączyć, a nie dzielić. Jednoczyć wszystkich tych, którzy sfrustrowani są kapitalistyczną anarchią i chaosem. Rękę należy więc wyciągnąć do niemalże wszystkich – nieważne czy na co dzień wypisują w sieci różne antynaukowe bzdury o szczepionkach, płaskiej ziemi, świątobliwości kościoła, chemii w powietrzu, ziemi i żywności, szkodliwości technologii 5-G, konfliktach cywilizacyjnych, szkodliwości imigracji, czy o czymkolwiek tam innym, co jeszcze ludzie mogą wymyślić. Należy pamiętać bezwzględnie, iż uprzedzenia owych osób biorą się przede wszystkim z niewiedzy, braku odpowiedniej edukacji itd. Najważniejszy jest jeden podstawowy mianownik: bycie wyzyskiwanym przez burżuazję w reżimie kapitalistycznym. Na tym fundamencie można, a wręcz nawet trzeba – budować świadomość klasową oraz jednoczyć wszystkich pracowników w organizacjach postępowych, rewolucyjnych i robotniczych.

Kacper W.