Polska burżuazja słynie od dawna z wysługiwania się interesom amerykańskiego imperializmu. Nie obca jest jej służalcza postawa i wzięcie na siebie roli kompradorskiej warstwy społecznej, wypełniającej posłusznie wolę swych mocodawców.
I tak…
Amerykanie zorganizowali sobie darmową naradę wojenną w Polsce (nazywając to Konferencją Bliskowschodnią) i zaangażowali nas w swoje zbrodnicze plany niszcząc przy tym dobre relacje Rzeczpospolitej z Iranem. Po zakończeniu konferencji wcisnęli jeszcze polskiemu rządowi rakiety po rynkowej cenie (i bez obietnic o offsecie), by wykończyć polską zbrojeniówkę. Administracja USA przy okazji upomniała się “o zwrot majątków”, a następnie będący tu w gościnie Premier Izraela stwierdził dość ogólnie, że Polacy kolaborowali z nazistami w czasie II wojny światowej.

Rząd RP razem z burżuazją z USA – kupując amerykański sprzęt wojskowy – bronić będą “demokracji na Bliskim Wschodzie”, grożąc Iranowi wojną.

Polskie marionetki na usługach USA chciały by zapewne żeby na całym Bliskim Wschodzie było tak demokratycznie jak w Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratach Arabskich, w których to na codzień masowo łamane są podstawowe prawa człowieka i swobody obywatelskie.
Trzeba mieć naprawdę bezczelność graniczącą z głupotą by Iran nazwać obecnie “największym zagrożeniem dla pokoju i stabilności Bliskiego Wschodu”.
Ktoś kto choć odrobinę zna historię oraz orientuje się w bieżącej sytuacji międzynarodowej, wie o tym, iż najwięcej ofiar w ludziach, strat, masakr, upadłych państw i narodów, kryzysów uchodźczych i rabunków surowcowych ma po swojej stronie państwo, które reprezentuje dziś Mike Pence.

Stany Zjednoczone w swej agresji nie mają już sojuszników i została im tylko “wiecznie wierna” Polska, która cieszy się nawet wtedy, kiedy za bezcen wyprzedaje swój majątek narodowy, a potem instaluje na swoim terytorium rakiety obcych wojsk.
Jeśli w najbliższym czasie dojdzie do jakiejkolwiek agresji na Iran, to “konferencja w Polsce” zostanie bardzo dobrze zapamiętana. Brak dotychczasowych zamachów w Polsce bierze się też stąd, że nie braliśmy dotąd aż tak intensywnego udziału w nowych wyprawach wojennych i imperialnych eskapadach, ciesząc się jeszcze resztkami dobrej opinii (pozostałej na świecie jeszcze z okresu naszych osiągnięć w PRL-u).
Teraz to się może zmienić, a sympatia do Polski wkrótce minie każdemu.

Baczni obserwatorzy sceny politycznej zauważają dwie ważne kwestie.
Spotkanie Grupy Wyszehradzkiej odbyło się niedawno w okupowanej Jerozolimie. Dlaczego w ogóle Grupa Wyszehradzka wybierała się aż do Jerozolimy na swoje spotkanie? Czyżby był to kolejny przykład ultrasłużalczości wobec skrajnie antypalestyńskiej polityki D. Trumpa, który uznał Jerozolimę za “stolicę Izraela”, wbrew protestom Palestyńczyków i wszystkich przeciwników tego państwa – opartego na praktykach apartheidu.
Jeśli zaś obecnie polski rząd chce przedstawić się na arenie międzynarodowej “jako wzór walki z antysemityzmem”, to niech wyjaśni dlaczego w listopadzie ubiegłego roku współorganizował ogromny marsz wraz z faszystowskimi i antysemickimi ugrupowaniami typu ONR i Młodzież Wszechpolska…

Aktualnie coraz głośniej rozlegają się na świecie wobec działaczy antyfaszystowskich i antysyjonistycznych oskarżenia “o antysemityzm”. Każda postępowa i świadoma nurtów politycznych osoba musi zdawać sobie sprawę, iż syjonizm nie jest równoznaczny poglądom społeczności żydowskiej (choć obecnie w Izraelu stanowi on ideologię państwową). Sprzeciw zaś wobec syjonizmu (czyli żydowskiego skrajnego nacjonalizmu) nie jest antysemityzmem. Nie wynika też taki sprzeciw z jakichkolwiek przesłanek natury rasistowskiej. Jednocześnie zaś konieczny jest zdecydowany sprzeciw wobec wszelkich oznak faktycznego antysemityzmu i niechęci wobec Żydów tylko i wyłącznie ze względu na ich przynależność narodową, etniczną, czy religijną.
Rzecz niby oczywista, ale nadal wielu ludzi zdaje się o niej nie pamiętać.

Oddajmy jednak głos obywatelowi Izraela, Giladowi Atzmonowi – światowej sławy muzykowi jazzowemu oraz pisarzowi. Jego polityczna krytyka nie pozostawia na państwie Izrael suchej nitki.
Gilad Atzmon: Urodziłem się w Izraelu. Minęło wiele lat, zanim uświadomiłem sobie, że Izrael to Palestyna. Do pewnego stopnia czułem się patriotą. Nie mogłem doczekać się odbycia służby wojskowej, a potem pojąłem, że historia Żydów ma niewiele wspólnego z prawdą. Dotarło do mnie, że mieszkam w kraju, który należy do kogoś innego. W tym samym czasie odkryłem saksofon. Zanim ukończyłem 30 lat, wyjechałem z Izraela i nigdy tam nie wróciłem. Izrael prowadzi modelową politykę czystek etnicznych w hitlerowskim stylu.
– Nie wiem już, co oznacza słowo holokaust. W tym względzie jestem jak Ahmadineżad. Kiedy byłem dzieckiem, uczono mnie, że naziści przerabiali Żydów na mydło. Uczono mnie, że Arabowie zamierzają wrzucić nas do morza. A kiedy byłem już wystarczająco dojrzały, aby samodzielnie uczyć się historii, zdałem sobie sprawę, że jest na odwrót – że to Żydzi wrzucali Palestyńczyków do morza. Potem dotarło do mnie, że Żydzi (tak jak wszyscy inni) mają skłonność do projekcji swoich kulturowych symptomów na innych. Żydzi boją się Palestyńczyków, bo są świadkami zaangażowania się izraelskiej armii w morderczą działalność. Izrael sam w sobie jest wystarczająco zły. Pod pewnymi względami jego polityka jest jeszcze gorsza niż polityka nazistów. Żyjemy w społeczeństwie, w którym jesteśmy świadkami niesamowitego rozrostu podklasy społecznej, podczas gdy niewielka żydowska elita nadal utrzymuje się u władzy.

Na konferencji w Warszawie zaś nowy minister Izraela nagadał bzdur opowiadając, że “Polacy w porozumieniu z Niemcami eksterminowali Żydów na terenach okupowanej Polski”. Jest to oczywistwe kłamstwo. W tej sprawie Polacy nigdy nie współpracowali z hitlerowcami. Natomiast różne grupy Polaków robiły to na własną rękę (głównie polscy faszyści z NSZ, WiN, ONR, szmalcownicy, policja granatowa itd.).
Faktom historycznym nie można zaprzeczać, zwłaszcza zaś, że są opisane przez polskich historyków po 1945 r. w kilkudziesięciu opracowaniach naukowych.
Jednocześnie polska lewica i antyfaszyści (m.in. GL-AL oraz PPR) zajmowali nieustraszoną antynazistowską postawę, pomagając ukrywającym się Żydom.
Do tej pory Polacy zajmują jedne z najliczniejszych miejsc wśród “Sprawiedliwych wśród Narodów Świata”. Mnóstwo z ówczesnych polskich antyfaszystów ma nadal swoje drzewka w alejce zasłużonych w Jad Waszem. Warto o tym pamiętać!

Niewykluczone jest też to, iż trwający od jakiegoś czasu “konflikt dyplomatyczny między Polską, a Izraelem” jest zwykłą ‘ustawką pod publiczkę’.
Nie od dziś wiadomo o tym, że spora część elektoratu PiS to najbardziej antysemicka oraz rasistowska część głosujących Polaków. Nie wolno PiS-owi tego elektoratu zrazić, bo potrzebny jest do tego by opcja ta wprowadziła jak najwięcej posłów do PE i utrzymała władzę w Polsce, a nawet ją umocniła.
Organizacja antyirańskiej konferencji w Warszawie trochę ten elektorat zdezorientowała. Przez potencjalnych wyborców PiS mogło to zostać odebrane jako wysługiwanie się Izraelowi.
Wtedy zaś władze Izraela błyskawicznie rzucają polskiej radykalnej prawicy niemalże koło ratunkowe. W eter idzie hasełko o “polskim antysemityzmie lub polskich obozach”, a Rząd RP “niczym lew zaczyna bronić honoru Polaków”.
Elektorat bazujący na antysemityzmie może znów odetchnąć z ulgą! Premier RP “bohatersko postawił się Żydom” itp. zagrania pod publikę.
Po takiej akcji elektorat nawet nie zastanawia się już więcej: Dlaczego uprawiamy politykę w interesie USA i Izraela? Dlaczego spotkanie Grupy Wyszehradzkiej miało odbyć się w Izraelu? Gdzie podziała się polska gospodarka? Dlaczego na swoim terytorium instalujemy obce bazy wojskowe? Pytania można mnożyć.

Jeśli rządzący nami idioci wciągną nas w wojnę z Iranem, to w przyszłości powinni być postawieni przed Trybunałem Stanu, osądzeni i skazani. To konflikt, który może przerodzić się potencjalnie w trzecią wojnę światową. Iran to państwo, które ma za sobą trzy tysiące lat historii, bardzo silne nastroje niepodległościowe, do tego jest całkiem możliwe, iż posiada broń jądrową.
Jeśli ktoś nie bardzo wie o co chodzi w obecnym konflikcie amerykańsko-irańskim, to może przypomnijmy trochę historii. Tej historii, w której USA przez szereg dziesiątek lat prowadzi bandycką politykę na Bliskim Wschodzie.
W 1953 roku premierem Iranu został Mohamed Mosadegh, człowiek nieugięty, który interesy miejscowej burżuazji stawiał ponad wszystko. Gdy Mosadegh przejął władzę, na irańskich złożach naftowych łapę trzymali Brytyjczycy. Mosadegh postanowił zrobić porządek i doprowadził do nacjonalizacji przemysłu naftowego, a Anglików po prostu wyrzucił z kraju.
Wtedy do akcji wkroczyła słynna CIA.

Brytyjski rząd zwrócił się do Waszyngtonu o pomoc w obaleniu Mosadegha. Były to czasy rządów prezydenta Dwighta Eisenhowera i słynnych braci Dullesów. Allan Dulles był dyrektorem Centralnej Agencji Wywiadowczej, a jego brat John Foster Dulles – szefem Departamentu Stanu.
USA stworzyły w Teheranie całą siatkę szpiegowską, która napuszczając na siebie zorganizowane grupy przestępcze doprowadziła w stolicy kraju do gigantycznego chaosu. W efekcie Mosagedh został oskarżony, że nie panuje nad sytuacją. Wojsko przeszło na stronę wroga i premier został obalony w perfekcyjnie przeprowadzonym wojskowym zamachu stanu. Potem oskarżony został o zdradę!
Po przewrocie do Iranu powrócił Reza Pahlawi, szach Iranu będący posłusznym najemnikiem Stanów Zjednoczonych, obalony dopiero w 1979 roku podczas przewrotu A. Chomeiniego.
Obalenie Mosadegha to jedna z tajnych operacji służb specjalnych z Langley, która jest jedną z najbardziej brzemiennych w skutki i stanowi modelowy, podręcznikowy wręcz przykład tego, jak obala się obce rządy.

Polityka mocarstwowa Stanów Zjednoczonych zawsze ma ten sam cel – gospodarczą kolonizację Bliskiego Wschodu. Efektem tej polityki są właśnie przypadki islamskiego terroryzmu, rozlewającego się dziś po Europie. To właśnie CIA jest “matką chrzestną” muzułmańskiego fundamentalizmu.
Pan Kaczyński już raz darł się wniebogłosy w 2003 roku z sejmowej trybuny, gdy USA postanowiły zaatakować Irak: “To jest nasza wojna!”.
Pamięta to jeszcze ktoś?
W 1953 roku nie doszło do wojny z Iranem bo operacja specjalna CIA wystarczyła. Cele zostały osiągnięte. Jeśli dziś dojdzie do wojny to znaczy, że działania wywiadu okazały się nieskuteczne. Wie o tym każdy, kto ma pojęcie czym jest CIA. Operacje specjalne są bowiem tańsze od wojny i nie wymagają aż tak wielkich nakładów z każdej strony.
Harry Truman w latach ’50 XX wieku stwierdził raz: nigdy bym się nie zgodził na utworzenie CIA gdybym mógł przewidzieć, że stanie się ona amerykańskim Gestapo.
Rządzące nami aktualnie kreatury o tym wszystkim wiedzą, ale zdają sobie jednocześnie sprawę z faktu, iż wszelkie negatywne skutki ich polityki spadną na nas. Rząd się w końcu jakoś wykarmi…
Najciekawszym zagadnieniem konferencji w Warszawie było jednak to, iż polska dyplomacja – nie mając sobie równych w świecie – zdołała pokłócić się jednocześnie z Izraelem i Iranem, nie znajdując przy tym żadnego nowego sojusznika.

Konrad Markowski.