W wyniku kontrrewolucji 1989 roku (dla zmylenia w mass-mediach określanej jako ‘przemiana ustrojowa’) naród polski utracił swoją tożsamość, godność oraz szacunek wobec nas samych.
Co nieco starsi czytelnicy naszego portalu pamiętają jeszcze czasy, kiedy Polacy dumni byli z tego, że w naszym kraju produkuje się najwyższej jakości statki, autobusy, samochody osobowe, ciężarówki, radia, telewizory, komputery, ubrania, obuwie, artykuły spożywcze itd. Pamiętają oni czasy, w których socjalistyczna Polska słynęła na świecie z wysokiej jakości produktów spożywczych, przemysłu tekstylnego, papierniczego, z produkcji węgla, miedzi, stali, siarki itd.
W tamtych czasach (przed 1989 rokiem) bycie obywatelem PRL mogło być powodem do dumy. Mieliśmy swą historię, z której byliśmy dumni – nie kto inny w końcu, ale Polacy u boku ZSRR i Armii Czerwonej wyzwolili świat spod nazizmu – najbardziej zbrodniczej ideologii w dziejach ludzkości.

Byliśmy jednymi z największych zwycięzców II wojny światowej.
Mieliśmy swą tożsamość, dumę narodową, a przede wszystkim – poczucie wspólnoty, przynależności i dziejowej misji socjalizmu. W każdym miejscu zamieszkania, miejscu pracy, czy nauki, czuło się przynależność do określonej wspólnoty, czuć było siłę wspólnoty interesów ekonomicznych oraz politycznych.

Atak ze strony kapitalistycznych państw zachodnich na socjalizm oraz PRL musiał więc przybrać początkowo postać pozbawienia nas godności, tożsamości narodowej oraz dumy (ówcześnie przejawiającej się głównie w postaci bycia dumnym z przynależności do przodującej klasy robotniczej).
Plan polegający na zniszczeniu tożsamości, dumy i poczucia wspólnoty typowej dla zorganizowanej klasy robotniczej państwa socjalistycznego powiódł się wielkim korporacjom kapitalistycznym w całości. Sponsorowane i sterowane przez nich rządy państw burżuazyjnych – pod pozorem ‘demokratyzacji’ – narzuciły Polsce oraz innym krajom bloku socjalistycznego “program dostosowania się” do kapitalistycznych reguł gry, obowiązujących w państwach zachodnich. W praktyce oznaczało to – oczywiście – głównie atomizację społeczną, alienację jednostki, zwycięstwo skrajnego indywidualizmu nad myśleniem kolektywnym oraz narzucenie nam myślenia polegającego na poczuciu niższości z faktu przynależności do narodu byłego państwa socjalistycznego.
Bez zaszczepienia w narodzie polskim poczucia niższości oraz wstydu z faktu bycia obywatelami państwa socjalistycznego, plan podporządkowania nas wszystkich interesom wielkich kapitalistycznych korporacji nigdy nie powiódłby się w całości.

Piszący te słowa urodził się w latach ’80 XX wieku i swe wczesne, dziecięce lata miał jeszcze zaszczyt i szczęście spędzić w Polsce socjalistycznej, dostatniej i bezpiecznej. Nikt jeszcze wtedy z klasy robotniczej nie spodziewał się (zapewne) totalnej katastrofy, jaka czeka nas wszystkich na przełomie 1989 roku. Wygaszanie zakładów, masowe zwolnienia, bezdomność i emigracja za chlebem powinny były już w pierwszych latach po 1989 roku ostrzec miliony obywateli. Najwyraźniej było już jednak na cofnięcie zmian za późno. Gdyby świadomość o tym, czym faktycznie będzie kapitalizm w Polsce była ówcześnie nieco większa, to ludowy opór przeciwko zmianom 1989 roku byłby na pewno stukrotnie większy. Nikt – niestety – jednak nie mógł z naszych rodziców tego wiedzieć, ponieważ nikt z nich nie znał już po prostu nieszczęścia życia w przedwojennym kapitalizmie. Ostrzegać mogli ich co najwyżej nasi dziadkowie, którzy te czasy pamiętali jeszcze dosyć dobrze. Nikt ich już praktycznie wtedy jednak nie słuchał, bo: “Kto by tam takich starych ludzi słuchał?”. A szkoda!
To w sumie – po dziś dzień – jedyny poważny i większy żal, jaki ja (i wielu moich rówieśników) ma do naszych rodziców. Czemu nie zrobili nic zdecydowanego żeby uchronić nas (swoje dzieci) przed tym całym syfem, jaki spadł na nas po 1989 roku? Czemu nie byli bardziej zdecydowani w obronie socjalizmu? Czemu nie zrobili nic by powstrzymać nadciągające zło? Owszem, można zasłaniać się niewiedzą. Żal jednak pozostanie.

Po dziś dzień obrady “Okrągłego Stołu” pozostają w świadomości społecznej synonimem zdrady narodowej. Zaczęły się one pijackimi libacjami kierownictwa PZPR z tzw. “opozycją” z NSZZ “Solidarność” w Magdalence pod Warszawą. Z takimi obradami wiadomo zaś jak to bywa… Po którejś tam kolejce zapewne Michnik przestawał się jąkać, Kaczyński był wysokim przystojniakiem, a prostokątny stół wydawał się być okrągłym.
Uradzono tam nad głowami robotników, że mimo faktu, iż lud pracy chce uczciwego socjalizmu, to da mu się w worku drapieżny kapitalizm. Zamknie się fabryki, zniszczy rynki zbytu, odbierze socjal i cywilizacyjne zdobycze socjalizmu, a nomenklatura partyjna suchą stopą i z pełnymi kieszeniami wejdzie w nową rzeczywistość polityczną i gospodarczą w istocie nie tracąc swych wpływów.
To było preludium. Przy okrągłym stole przyklepano jedynie te pijackie układy cwaniaków z kierownictwa NSZZ “S” oraz PZPR, którzy wymyślili sobie, że podzielą się majątkiem po PRL-u.
Tajemnicą poliszynela pozostaje dziś fakt, iż majątek wart setki miliardów złotych wypracowany przez ponad 45 lat PRL wyprzedano (sprywatyzowano) różnej maści ekonomicznym oszustom za 1% jego faktycznej wartości (sic!). Największa skala tego rabunku przypadła na lata 1989-1999, gdyż w owych latach istniały jeszcze tysiące państwowych przedsiębiorstw – przekształconych po 1989 roku w tzw. Spółki Skarbu Państwa.

Nie trzeba być wcale ekspertem od geopolityki i doktorem politologii by zdać sobie sprawę z oczywistego faktu, iż Polska Rzeczpospolita Ludowa była najwyższą i najlepszą możliwą formą państwowości naszego narodu. Przynajmniej w całej naszej dotychczasowej historii.
Jeżeli zestawimy ze sobą historyczne osiągnięcia Polski Dzielnicowej, Królestwa Polskiego sprzed 1410 roku, Rzeczpospolitą Obojga Narodów, Księstwo Warszawskie, II Rzeczpospolitą (dyktaturę sanacyjną), Polskę Rzeczpospolitą Ludową i III Rzeczpospolitą – to okaże się, że PRL była najbardziej suwerenną, najsilniejszą, najbardziej demokratyczną oraz najszybciej rozwijającą się formacją państwowości polskiej.
PRL była najbardziej optymalną formacją nie tylko w kwestiach niezależnej gospodarki, czy ciągle rosnącego przyrostu naturalnego, ale i w dziedzinach nauki, kultury, medycyny, opieki społecznej oraz szeregu innych dziedzin. Polska po 1989 roku – w kontraście do PRL – jest przykładem jednej z najgorszych w historii form państwowości polskiej.

Należy zdać sobie sprawę z faktu, iż wszelkie programy “naprawy Rzeczpospolitej”, czy też plany odrodzenia rewolucyjnego ruchu robotniczego w naszym kraju należy rozpocząć od odbudowania kolektywnej formy myślenia o wspólnocie interesów szerokich mas ludowych. Program odrodzenia Polski musi rozpocząć się od przywrócenia nam, Polakom, poczucia przynależności do określonej wspólnoty, od przywrócenia nam samym poczucia, iż jesteśmy wszyscy wspólnie częścią większej całości, której interesy ekonomiczne oraz polityczne są faktycznie tożsame. W przypadku klasy robotniczej musimy skupić się na powrocie do myślenia w kategoriach kolektywnych, demokratycznych, postępowych itd.
Nasz postępowy ruch społeczny skazany jest na tkwienie w miejscu, jeśli dzisiejsza awangarda ruchu robotniczego nie zdoła na dłuższą metę przywrócić i ponownie zaszczepić w obywatelach RP poczucia przynależności do określonej wspólnoty, jeśli nie zdołamy ponownie do świadomości społecznej wprowadzić kolektywnych, socjalistycznych i rewolucyjnych form myślenia o wspólnocie naszych interesów. Proletariat pozbawiony skutecznie świadomości klasowej wystawiony jest na łatwy łup dla wszelkiej maści oszustów, politycznych cwaniaków oraz reakcyjnego, faszystowskiego i nacjonalistycznego tałatajstwa, które napuszcza jeden naród na drugi. Nie naruszając jednocześnie – oczywiście – w żaden sposób mechanizmów kapitalistycznego wyzysku, który w pierwszym rzędzie powoduje rodzenie się wszechobecnej frustracji i ewentualnej wrogości między narodami.

Jak przywrócić polskim robotnikom poczucie wspólnoty interesów? Nie jest to zadanie łatwe, gdyż nasze poczucie wspólnoty, przynależności i dumy zostało przez ostatnich 30 lat skutecznie zniszczone przed antyludową, kapitalistyczną i skrajnie indywidualistyczną propagandę. Swój udział miały w tym haniebnym procederze nie tylko mass media, ale również publiczne szkoły i uniwersytety, kształcące rok po roku posłusznych niewolników ‘nowej’, burżuazyjnej Rzeczpospolitej.
Na chwilę obecną jednym z najskuteczniejszych oręży w walce z wszechobecną burżuazyjną propagandą wydaje się być, po prostu, przypominanie Polakom o wielkich dokonaniach okresu Polski Ludowej, o ogromnych osiągnięciach cywilizacyjnych okresu, w którym nasze państwo było socjalistyczne. Ciągłe przypominanie o tym, że “nie mamy się czego wstydzić”, że “komuna była zdecydowanie najlepszym okresem w historii Polski” zdaje się być jednym z najlepszych sposobów na skuteczne stawienie oporu kłamstwom burżuazji.

Burżuje mają wprawdzie ogromną przewagę organizacyjną i finansową nad dzisiejszym ruchem robotniczym na ziemiach polskich, ale – mimo to – nadal nie zdołali do końca zwyciężyć na froncie wojny ideologicznej. Nie zdołali – mimo 30 lat nagonki na komunistów – wyprzeć ze świadomości społecznej tęsknoty za PRL-em, tęsknoty za lepszymi czasami. Nie zdołali kapitaliści zrobić wszystkiego co sobie zamierzyli, choć niewątpliwie – w chwili obecnej – górują nad nami ideologicznie na każdym odcinku. To, czy ostatecznie zwyciężą i całkowicie zniszczą myślenie w kategoriach kolektywnych, demokratycznych i postępowych – zależy wyłącznie od nas samych!
Myślenie w kategoriach: “Jestem częścią wspólnoty, która wyłącznie wspólnym wysiłkiem może osiągnąć zamierzone cele” zastąpione zostało myśleniem typu: “Ja i wyłącznie moje potrzeby się liczą, a reszta nie za bardzo mnie obchodzi”. Logicznym jest, iż myślenie w kategoriach kapitalistycznego indywidualizmu z ewolucyjnego punktu widzenia jest brnięciem w ślepą uliczkę, na końcu której czeka nas zagłada w poczuciu osamotnienia oraz totalnej izolacji w tłumie ludzi. Jedyną drogą dla ludzkości by przetrwać, rozwijać się i cieszyć się pełnią życia – był, jest i nadal będzie socjalizm.

Konrad Markowski.