Zagadnienie LGBT (LGBT – Lesbijki, Geje, Biseksualiści, Transseksualiści) stanowi bardzo rozległy temat z zakresu medycyny i seksuologii. Całościowe ujęcie tej tematyki wymagałoby rozległego naukowego opracowania. Siłą rzeczy więc postaram się skupić jedynie na bardzo ogólnym omówieniu owej tematyki – w połączeniu z ujęciem klasowym oraz postępowym. Skupię się również na powiązaniu walki środowisk LGBT o równe prawa z działalnością rewolucyjnego (postępowego) ruchu robotniczego.
Można by zapytać: czemu w ogóle piszę o zagadnieniach LGBT? Temat ten dotyczy przecież zdecydowanej mniejszości społeczeństwa (ponad 3/4 ludzkiej populacji to w końcu mężczyźni i kobiety o orientacji heteroseksualnej, bez jakiejkolwiek dysforii płciowej). Otóż, odpowiedź jest bardzo prosta: ruch robotniczy powinien zajmować zdecydowane stanowisko w jakichkolwiek sprawach istotnych społecznie, bądź szeroko dyskutowanych w przestrzeni publicznej.
Jeśli nie z innego powodu, to pisać o tym należy dlatego, iż ludzie powinni zostać zaznajomieni z naszym (robotniczym i rewolucyjnym) stanowiskiem w tej sprawie. Nie bez znaczenia pozostaje również istotność bezstronnego wyjaśnienia szerszej publiczności zawiłych zagadnień związanych ze środowiskiem LGBT.
Problematyczny status osób należących do mniejszości seksualnych (LGBT) w Polsce polega głównie na prześladowaniu takich osób ze strony nie tylko osób prywatnych, ale również instytucji państwowych oraz władz lokalnych. Dzieje się tak w kapitalistycznej Polsce nadal – pomimo konstytucyjnych gwarancji o równym statusie wszystkich obywateli (także bez względu na orientację seksualną i tożsamość płciową).
Osoby z grupy LGBT stanowią – wedle różnych szacunków – około 10-15% populacji ludzkiej. Istnieją one w każdym państwie, bez względu na ustrój polityczny, dominującą religię bądź wzorzec kulturowy. W wielu państwach burżuazyjnych osoby z mniejszości seksualnych narażone są na wykluczenie społeczne, prześladowania, tortury oraz morderstwa. Jedynie kraje socjalistyczne zdołały do tej pory w praktyce zapewnić całkowite równouprawnienie osobom LGBT.

Prześladowanie środowisk LGBT jest w Polsce faktem. Wystarczyło 30 lat kapitalizmu żeby burżuazja – odwracając uwagę społeczną od realnych problemów dnia codziennego – znalazła sobie bardzo wygodnego wroga. Traf chciał, iż stały się nim osoby należące do mniejszości seksualnych. Pewnie głównie dlatego, iż akurat nie mamy w Polsce licznych mniejszości narodowych, bądź religijnych…
Z każdego głównoobiegowego medium leją się regularnie przeinaczenia dotyczące mniejszości seksualnych. Bardzo często można spotkać się z celowymi manipulacjami, które mają na celu dyskredytowanie osób LGBT, wyłączne przypisywanie im najróżniejszych dewiacji seksualnych itd. Często pojawia się w mediach, np. kłamliwa próba zrównywania homoseksualizmu z pedofilią (sic!), która z naukowego punktu widzenia jest ordynarną manipulacją.
W ataku na osoby LGBT biorą udział w naszym kraju jednak również władze państwowe (zarówno szczebla centralnego, jak i lokalni watażkowie). Często można spotkać się z oficjalnymi wypowiedziami polityków (prezydenta, członków rządu, posłów i senatorów) poniżających osoby z mniejszości seksualnych, odmawiających im człowieczeństwa, atakujących ich z najróżniejszych powodów. Jak wiadomo: ryba psuje się od głowy, atak ten więc przenosi się coraz częściej z władz szczebla centralnego na lokalne władze samorządowe.

Sztandarowym przykładem owej – kompletnie antydemokratycznej i wręcz neonazistowskiej – polityki są tzw. “Strefy wolne od LGBT”. Ze wzgledów oczywistych samo wprowadzenie “Stref wolnych od…” jakichkolwiek obywateli jest całkowicie nielegalne i sprzeczne z (już i tak mało demokratyczną i niezupełnie legalną) konstytucją z 1997 roku. Samo pojawienie się jednak takiego pomysłu stanowi bardzo poważny znak ostrzegawczy dla ogólnego stanu społecznego w naszym państwie.
W wielu miejscach w Polsce zupełnie przypadkowe osoby atakowane są przez zwolenników skrajnej prawicy tylko i wyłącznie ze względu na to, iż jakiś element ich ubioru stanowi… tęcza (sic!). Można by powiedzieć, iż stan anty-LGBT paranoi osiągnął w niektórych regionach temperaturę wrzenia.
Dziękować za taki stan rzeczy można głównie kapitalistom, którzy posiadają wszystkie główne mass-media, kościołowi i jego funkcjonariuszom oraz burżuazyjnym politykom, którzy bezwstydnie szczują większość społeczeństwa na wyimaginowanego ‘wroga’.

W ostatnich latach dość często można natknąć się w dyskursie publicznym i politycznym na termin “Gender”. Cóż jednak owo tajemnicze słowo oznacza? W sumie nic prostszego: ‘gender’ (z angielskiego) oznacza ‘płeć’. Kiedy słyszymy więc cokolwiek na temat “dyskusji o gender”, oznacza to – ogólnie rzecz biorąc – “dyskusję o seksualnych zagadnieniach płci”. W sumie nic strasznego, prawda? Ot, zwykła seksuologia – tyle, że w ujęciu bardziej popularnonaukowym, łatwiejszym do czytania. Czemu więc skrajna prawica zewsząd nas tym terminem straszy?! Posuwa się w swych oskarżeniach nawet do tego, iż “Gender ma stanowić zagrożenie dla polskiej rodziny” (sic!). Z doświadczenia wiemy przecież, że ‘nie taki diabeł straszny jak go malują’. Postarajmy się więc w skrócie omówić owego ‘diabła’.
Nikomu zbytnio nie trzeba tłumaczyć co oznaczają terminy: lesbijki (L), geje (G), biseksualiści (B). Tutaj sprawa jest w miarę prosta i bardzo łatwa do wytłumaczenia. Zarówno geje, jak i lesbijki to osoby homoseksualne, które pociąg płciowy odczuwają względem osób tej samej płci. U osób tych nie występuje jakakolwiek dysforia płciowa (zaburzenie tożsamości płciowej, czyli niedopasowanie odczuwanej tożsamości płciowej do płci biologicznej – płci anatomicznej przy narodzeniu). Również u osób biseksualnych sprawa klasyfikacji jest dość prosta. Są to osoby, które odczuwają pociąg seksualny do osób obu płci (zarówno swojej, jak i przeciwnej). Osoby te również nie cierpią na żadną dysforię płciową.
Nieco bardziej skomplikowana klasyfikacja dotyczy osób transseksualnych (T), które nie tylko cierpią na dysforię płciową, ale również mogą odczuwać pociąg seksualny (pożądanie) względem: wyłącznie mężczyzn, wyłącznie kobiet, obu płci jednocześnie, innych osób transseksualnych, niebinarnych itd. (każdorazowo zależnie od danej transseksualnej osoby).

Dodatkowo, w klasyfikacji seksuologicznej występują również ‘tożsamości niebinarne’. Osoby niebinarne (najmniej liczna kategoria w grupie LGBT) – określające się czasami terminem ‘gender queer’ – to zbiorcza kategoria oznaczająca całe spektrum tożsamości płciowych, które nie są ‘wyłącznie męskie lub kobiece’. W ten sposób wychodzą poza polaryzację: mężczyźni – kobiety oraz binarność.
Tożsamość płciowa oraz identyfikacja płciowa są całkowicie oddzielne od orientacji seksualnej. Dominującą orientacją w populacji ludzkiej jest (oczywiście) heteroseksualność, a dominującą tożsamością płciową jest brak jakiejkolwiek dysforii płciowej i tzw. CIS-płciowość (zgodność płci mózgu z płcią anatomiczną, biologiczną, genetyczną – ustaloną na etapie płodowym, jeszcze przed narodzeniem).
Płeć mózgu – tożsamość płciowa, którą odczuwamy od momentu uzyskania świadomości o swym istnieniu i odrębności. Płeć mózgu jest inna u kobiet, niż u mężczyzn. Inaczej zbudowane są mózgi kobiet od mózgów mężczyzn (zasadnicza różnica, np. w wadze) – inaczej również funkcjonują (w zakresie, np. przetwarzania informacji).

Płeć biologiczna (zwana również anatomiczną, bądź przypisaną przy narodzinach) – jest zupełną oczywistością i nikomu chyba nie trzeba tego tłumaczyć. Jest to – najprościej mówiąc – to, co macie w tej chwili między nogami. I oczywiście: płeć mózgu nie musi u każdego zgadzać się z płcią biologiczną (stąd mowa właśnie o różnych stopniach zaawansowania dysforii płciowej). U ogromnej większości społeczeństwa jednak płeć mózgu jest całkowicie zgodna z płcią anatomiczną.
Sprawą nadal dyskusyjną w nauce pozostaje kwestia: kiedy dokładnie ustalona zostaje nasza tożsamość (identyfikacja) płciowa? Wiadomym jest, iż kwestia orientacji seksualnej decyduje się już na etapie życia płodowego i ukształtowana jest w naszym DNA – czyli jest całkowicie niezależna od naszego “świadomego wyboru”.
Zdecydowana większość naukowców jest zdania, iż podobnie dzieje się z naszą tożsamością (identyfikacją) płciową, która miałaby się kształtować już na etapie rozwoju płodu w macicy (będąc zapisaną w DNA każdego z nas). Zdarzają się jednak opinie, iż pewien wpływ (nie wiadomo jak duży) na ową tożsamość i identyfikację może mieć wychowanie, okres bardzo wczesnego dzieciństwa, zaobserwowane zachowania seksualne itd.
Jeszcze inną kwestią są tutaj wzorce kulturowe, religijne, obyczajowe – które w różnym stopniu mają wpływ na późniejsze kształtowanie się ‘tożsamości płciowej’. Jest to jednak zagadnienie bardziej kulturowe oraz socjologiczne, niż seksuologiczno-biologiczne.

Przejdźmy jednak do zagadnień politycznych, bo jeszcze od tego seksu się nam w głowach zakręci…
Typowym żądaniem środowisk liberalnych w naszym kraju (i nie tylko w Polsce) jest postulat równouprawnienia wszystkich obywateli. Środowiska drobnomieszczańskie (liberalne), reprezentujące głównie interesy burżuazji i mitycznej ‘klasy średniej’ – mają jednak bardzo poważny problem. Poza deklaratywną sferą swych żądań równouprawnienia nie robią w praktyce nic żeby faktyczną równość wywalczyć. W żaden sposób nie chcą ugrupowania polityczne liberałów naruszać fundamentów reżimu kapitalistycznego, który to jest głównym winowajcą braku równouprawnienia, wykluczenia całych grup społecznych itd.
Za każdym razem gdy tylko środowiska liberalne dochodzą w naszym kraju do władzy, magicznie zapominają o wcześniejszych obietnicach walki o równouprawnienie, przeciw dyskryminacji itp. Ponadto, ich deklarowana walka o wolność i równość dotyczy w praktyce jedynie osób z najbogatszych i uprzywilejowanych klas społecznych. Prześladowani i wyzyskiwani w obecnym reżimie proletariusze (nieważne czy hetero, homo, czy trans) mogą o ich sympatii zapomnieć już na starcie.

Praktycznie nie ma tutaj różnic między ugrupowaniami liberalnymi, centrowymi, a socjaldemokratycznymi (nowolewicowymi). Wszystkie one ‘biją się jak o niepodległość’ w sprawach równouprawnienia tylko do momentu, w którym uzyskują jakikolwiek wpływ na politykę państwa. To samo tyczy się zresztą praw kobiet polskich, które obchodzą owe ugrupowania jedynie w przeddzień wyborów.
Jeszcze gorzej ma się jednak nastawienie innych ugrupowań burżuazyjnych w obecnym reżimie względem mniejszości seksualnych (LGBT). Ugrupowania i środowiska prawicy, skrajnej prawicy, neofaszyści oraz nacjonaliści otwarcie atakują osoby z mniejszości seksualnych. Ugrupowania te (również reprezentujące w sferze ekonomicznej interesy burżuazji – pomimo odwoływania się do tzw. klas ludowych) jawnie nawołują do zwalczania osób LGBT, podżegają do nienawiści na tle orientacji seksualnej itd. W chwili obecnej jakiekolwiek osoby z mniejszości seksualnych – jakimś cudem – głosujące w wyborach na ugrupowania burżuazyjne, powinny się bardzo mocno popukać w czoło.

Zupełnie inaczej sprawa ma się ze stosunkiem rewolucyjnego, postępowego i klasowego ruchu robotniczego do środowisk LGBT w Polsce. Postępowy ruch robotniczy (choć w chwili obecnej mało liczny i niewystarczająco dobrze zorganizowany) od samego swego początku stał bezwzględnie po stronie prześladowanych i wykluczanych osób z mniejszości seksualnych. Po 1989 roku (zwycięstwo kapitalistycznej kontrrewolucji w Polsce) rewolucyjny ruch robotniczy był jedyną siłą polityczną, która – wbrew wszystkim ugrupowaniom burżuazji – stała na stanowisku pełnego równouprawnienia kobiet, mężczyzn, mniejszości seksualnych oraz wszystkich obywateli RP – bez względu na rasę, wyznanie, przynależność etniczną, pochodzenie, (nie)pełnosprawność, orientację seksualną itp. Pod tym względem – jak i w sferze żądań ekonomicznej emancypacji i równouprawnienia – ruch robotniczy w Polsce zawsze stanowi polityczną awangardę.
Ponadto, ruch robotniczy nie poprzestaje na słowach. W naszej codziennej działalności walczymy w praktyce o pełne równouprawnienie wszystkich obywateli, uświadamiamy naszych rodaków, szerzymy wiedzę naukową w społeczeństwie (zamiast religijnych i obskuranckich zabobonów). W szeregach ruchu robotniczego – co nie jest żadną tajemnicą – również można często spotkać ludzi należących do mniejszości seksualnych. Nie jest to – oczywiście – nasz żaden wyznacznik, znak rozpoznawczy, bądź coś – na co zwracamy szczególną uwagę. W ruchu robotniczym – po prostu – nie ma najmniejszego znaczenia czy ktoś jest tej, czy innej orientacji, bądź tożsamości seksualnej. Najważniejsze – bo łączące nas wszystkich – jest dążenie do wywalczenia socjalizmu i demokracji oraz obalenie znienawidzonego przez ludzi kapitalizmu.
Z doświadczenia można powiedzieć, iż w rewolucyjnym ruchu robotniczym znacznie większą uwagę przywiązuje się do przynależności oraz tożsamości klasowej (a nie seksualnej). Wiadomym jest w końcu, iż najbardziej zainteresowani wywalczeniem socjalizmu są (ze względów ekonomicznych) robotnicy i pracownicy najemni. Stąd też – najmilej widziani (bez względu na orientację) są oni w szeregach naszego ruchu postępowego.

Niektóre osoby w ruchu robotniczym (choć – na szczęście – nie jest ich dużo) twierdzą, iż ruch nasz powinien się skupiać tylko i wyłącznie na walce klasy robotniczej – nie uwzględniając jakichkolwiek innych postulatów społecznych – w domyśle – pochodzących od innych grup społecznych. Takie rozumowanie jednak (w gruncie rzeczy ograniczające spojrzenie na życie społeczne) jest błędne. Podstawowy błąd polega tutaj na ograniczeniu walki klasy robotniczej do postulatów ekonomicznych – negując lub lekceważąc tzw. sferę nadbudowy społecznej (dominująca kultura, idee społeczne, wyobrażenia, wzorce itd.).
Jedynym sensownym oraz słusznym – na dłuższą metę – podejściem ze strony rewolucyjnego i postępowego ruchu robotniczego jest łączenie różnych postulatów (oraz interesów różnych grup społecznych) pod płaszczem interesów całej klasy robotniczej danego państwa, a nawet interesów klasy robotniczej całego świata. Ograniczanie walki proletariatu do jedynie wycinka życia społecznego, pewnego jego fragmentu – jest działaniem szkodliwym dla samej klasy pracowniczej.
Niektórzy nazywają takie podejście intersekcjonalizmem – który oznacza, po prostu, powiązanie walki klasy robotniczej z walką różnych, sfragmentaryzowanych grup społecznych. Wszystkie te (początkowo pojedyńcze) walki – łączyć się mają w jedną wspólną walkę klasy robotniczej danego państwa. Priorytetem musi tutaj pozostawać jednak zawsze walka o wyzwolenie społeczne i socjalizm, który jako jedyny system polityczny może zapewnić faktyczne równouprawnienie.
Łączenie owych walk w jeden wspólny, robotniczy front antykapitalistyczny oznacza wzięcie pod swoje skrzydła różnych odłamów coraz bardziej wyalienowanego społeczeństwa burżuazyjnego. W przypadku środowisk LGBT muszą to być osoby, które rozumieją konieczność walki o socjalizm i sprzeciwienia się kapitalistycznemu wyzyskowi.

Nie jest to wprawdzie (wyłącznie) domena środowisk LGBT, ale wypadało by również wspomnieć o problematyce osób świadczących usługi seksualne (prostytucję). Można się dziś spotkać w ruchu robotniczym ze stanowiskiem, które stara się wykluczać osoby takie z ruchu pracowniczego. Niektóre osoby w ruchu robotniczym twierdzą, iż praca taka uwłacza godności ludzkiej, stanowiąc zaprzeczenie feminizmu, poniżając kobiety itp. Jest to jednak pogląd dosyć uproszczony, nie zagłębiający się w istotę samego problemu. Faktycznie, prostytucja stanowi jedną z najbardziej poniżających i odczłowieczających form zarobkowania. Ponadto, pracownicy seksualni – niezależnie od ich płci i identyfikacji seksualnej – często narażeni są na przemoc, włącznie z przypadkami celowych morderstw. Nikomu nie należy życzyć by kiedykolwiek musiał wykonywać tego typu ‘zawód’.
Nie można jednak zapominać o fakcie, iż osoby trudniące się prostytucją (sexworkingiem) często nie mają żadnego wyboru – stojąc przed alternatywą “albo prostytucja albo śmierć z głodu”. Karaniem takich osób – wykluczając je z szeroko pojętego ruchu pracowniczego – nigdy niczego nie osiągniemy.
Jeszcze inną grupę osób stanowią zaś ci, którzy prostytucją trudnią się z zupełnie innych powodów – głównie finansowych. Należą do tej kategorii m.in. osoby znane na całym świecie, które (głównie w branży pornograficznej) zarabiają pieniądze na poziomie dobrze opłacanych menadżerów. Ciężko w ich wypadku – oczywiście – mówić o przynależności do ruchu pracowniczego. Głównie za sprawą tego, iż osoby zarabiające grube miliony nie mają większego zainteresowania przynależnością i obroną ich interesów ze strony ruchu robotniczego.
Wszystkie inne osoby jednak, które trudnią się prostytucją z najróżniejszych powodów, powinny być przez nas nadal zaliczane do ruchu pracowników najemnych – o ile tylko chcą się w nim znajdować i rozumieją jakie są nasze polityczne cele. Na dłuższą metę (w końcu) prostytucja – jako przeżytek społeczeństwa klasowego – będzie musiała zniknąć na etapie światowego i powszechnego komunizmu. Na chwilę obecną jest to jednak perspektywa tak bardzo odległa, iż na etapie codziennej działalności ruchu robotniczego nie należy sobie nią zbytnio zawracać głowy.

Mniejszości seksualne to jednak nie tylko “mityczne” LGBT i “Gender”. W chwili obecnej do tej kategorii zaliczane są wszystkie możliwe mniejszościowe orientacje i tożsamości seksualne. Głowę swoją oddam w zakładzie, iż spora większość z Polaków nigdy nawet nie słyszała przynajmniej o kilku z tych tożsamości i orientacji seksualnych. Rozszerzona definicja LGBT często określana jest jako LGBT(+), gdzie (+) oznacza “QIA”: osoby queerowe, osoby interseksualne, osoby aseksualne. Niektórzy zaliczają też tutaj osoby panseksualne, poliseksualne itd.
Niejednoznaczne stanowisko wobec środowisk LGBT(+) zajmują niektóre odłamy współczesnego ruchu feministycznego. Niektóre (niezbyt liczne) odłamy feminizmu liberalnego i drobnomieszczańskiego starają się aktywnie wykluczać ze środowiska LGBT(+) m.in. osoby transseksualne, niebinarne oraz osoby trudniące się prostytucją (sexworkingiem). Jest to praktyka na wskroś wykluczająca, dyskryminująca i – z oczywistych względów – nie mająca żadnego poparcia w szeregach feminizmu postępowego, klasowego, rewolucyjnego i inkluzywnego. Jeśli nie z innych powodów, to po prostu dlatego, iż zawsze łatwiej jest wywalczyć równe prawa dla mniejszości seksualnych oraz ruchu kobiecego – będąc zjednoczonym i liczniejszym, niż podzielonym, skłóconym oraz wyalienowanym.

W bardzo wielu państwach na świecie osoby należące do społeczności LGBT nadal są prześladowane, w ponad 70 krajach kapitalistycznych homoseksualizm nadal traktowany jest jako przestępstwo. Celują w tym względzie głównie religijne, technokratyczne reżimy, w których władzę sprawuje najbogatsza kasta burżuazyjnych i fundamentalistycznych ‘wybrańców’ narodu. Niestety, równie częstym zjawiskiem jest prześladowanie osób należących do mniejszości seksualnych przez państwa wyjątkowo ubogie, peryferyjne, pełne kapitalistycznych plag: bezrobocia, bezdomności, upadku instytucji państwowych oraz religijnego i obyczajowego fundamentalizmu.
Na drugim biegunie znajdują się zazwyczaj wszystkie państwa socjalistyczne oraz obyczajowo i społecznie postępowe. Nie jest w końcu żadną tajemnicą, iż pierwszym państwem w historii, które zdekryminalizowało homoseksualizm był Związek Radziecki. Pod tym względem rewolucyjny, postępowy i klasowy ruch robotniczy stanowił (i nadal stanowi) światową awangardę postępu społecznego.

Konrad Markowski.