Zagadnienie socjalizmu i religii jest sprawą bardzo ciekawą, złożoną, a jednocześnie wyjątkowo rozległą. Ciężko jest dokładnie zawrzeć w jednym tekście wzajemne zależności pomiędzy taktyką, celami oraz analizą religii ze strony ruchu robotniczego, a oddziaływaniem kościołów i związków wyznaniowych na socjalizm i ruch postępowy. Siłą rzeczy skupię się więc tylko na pewnym wycinku tych wzajemnych stosunków, ograniczając naszą analizę do Polski i miejscowych uwarunkowań (czyli choćby faktu, że niezależnie od sytuacji politycznej – przynajmniej 50% Polek i Polaków od kilkuset lat deklaruje się jako osoby wyznania rzymskokatolickiego).

Od samego swego powstania rewolucyjny ruch robotniczy (na ziemiach polskich reprezentowany dopiero od 1882 roku przez I Proletariat) w krytyczny sposób odnosił się do zastanego wczesno-kapitalistycznego porządku ekonomicznego, a także do powstałej na jego bazie nadbudowy społecznej – przyjmującej postać m.in. dominujących poglądów, obyczajów, zabobonów, wierzeń religijnych itd. W odwrotną stronę spotykało się to zaś nawet z jeszcze większym oporem i krytyką. Kościoły i związki wyznaniowe na ziemiach polskich praktycznie zawsze wściekle atakowały i sprzeciwiały się jakiejkolwiek niezależnej oraz rewolucyjnej polityce zorganizowanej klasy robotniczej. W antykomunistycznej krucjacie zwykle przewodził sporej części Polaków kościół katolicki, a zwłaszcza jego najbardziej reakcyjny i antyludowy odłam.

Trwające prawie 150 lat wzajemne zwalczanie się ma swoje całkiem racjonalne powody. Marksizm, a później marksizm-leninizm zawsze krytycznie odnosiły się do odwracania uwagi ludowej od realnych problemów społecznych (wyzysk, głód mieszkaniowy, wojny imperialistyczne, faszyzm itp.) przez kapłanów – dowolnej religii – żeby tylko skierować ją na obietnicę “raju po śmierci”. Z drugiej strony zaś kościół (całkiem słusznie) obawia się zawsze pozbawienia go ze strony wyzwolonych proletariuszy dotychczasowych przywilejów, ogromnych pieniędzy, utraty licznych nieruchomości oraz – co także istotne – poważnego ograniczenia kościelnego, religijnego wpływu na życie polityczne i społeczne Polaków.

Jeśli chodzi o historię narodu polskiego, to także i tutaj pojawiały się zawsze konflikty pomiędzy ruchem robotniczym, a instytucją kościoła katolickiego. Na przestrzeni ledwie ostatnich 200 lat bardzo liczni hierarchowie KK występowali przeciwko niepodległościowym dążeniom narodu polskiego oraz emancypacyjnej działalności rewolucyjnie nastawionych robotników. Warto choćby wspomnieć o słowach potępienia ze strony hierarchii kościelnej oraz kolejnych papieży w Watykanie, skierowanych wobec powstańców: listopadowych, styczniowych, śląskich, czy wielkopolskich.

Kościół w Polsce (oraz w innych częściach świata) sprzeciwiał się nie tylko dążeniom niepodległościowym i emancypacji społecznej proletariatu, ale też występował zawsze przeciwko postępowym dążeniom i postulatom bardzo wielu podporządkowanych, poniżanych i wykluczanych grup społecznych. I tak, hierarchia KK występowała zawsze przeciw (i nadal sprzeciwia się): walce o prawa i swobody obywatelskie, walce kobiet o emancypację, walce mniejszości etnicznych, seksualnych i religijnych o równe traktowanie z resztą obywateli, walce o prawa zwierząt itd.

Tylko w ostatnich kilku dekadach kościół katolicki w Polsce wzbogacił się w sposób tak dynamiczny i wszechstronny, jak jeszcze nigdy w historii państwowości polskiej. Instytucje kościelne zdobyły też (ponownie) w ostatnich 30-latach ogromny wpływ na władzę państwową, forsując co roku wygodne dla siebie rozwiązania prawne, które dodatkowo gwarantują hierarchii kościelnej regularne darowizny ze strony Skarbu Państwa, zwolnienia z jakichkolwiek podatków, wielomilionowe dotacje, bezzwrotne pożyczki itd. Na jakąkolwiek przychylność tego typu rewolucyjny ruch robotniczy nie ma co liczyć. Rewolucyjni i postępowi robotnicy liczyć w obecnej Polsce mogą najwyżej na kolejne represje, bezpodstawne areszty, zwolnienia związkowców oraz niczym nieograniczony wyzysk w miejscach pracy.

Jednym z bardziej zagadkowych zagadnień w starciu pomiędzy ruchem robotniczym, a religią i reprezentującą ją hierarchią KK jest wzajemne oskarżanie się o ilość ofiar, które padły w imię tej, czy drugiej strony. Nawet mimo bezsprzecznego faktu, że setki milionów ofiar wymordowanych bestialsko na przestrzeni tysiąca ostatnich lat w imię interesów Watykanu przebijają stukrotnie jakiekolwiek ofiary rewolucji i powstań robotniczych w historii, to i tak dziś hierarchia kościelna ma czelność wypominać ruchowi robotniczemu “jego ofiary” (sic!). Jakby wspomnieć jeszcze m.in. o milionach ofiar pedofilów w sutannach, niezliczonych miliardach ukradzionych i przywłaszczonych przez KK, to wszelkie przewinienia (zarówno te faktyczne, jak i kompletnie zmyślone) rewolucyjnego ruchu robotniczego wypadają na tym tle bardzo blado.

Dosyć już jednak pastwienia się nad niezliczonymi zbrodniami hierarchii kościelnej. Współpraca i poparcie udzielane zbrodniarzom (Hitler, Mussolini, Pinochet, Franco), ukrywanie po II wojnie światowej hitlerowskich zbrodniarzy, ukrywanie w swych szeregach pedofilii, złodziejstwa i aferzystów, poparcie dla masowych mordów ludności rdzennej obu Ameryk, poparcie i czynny udział w handlu niewolnikami z Afryki, poparcie dla krwawego podboju Azji przez europejskie mocarstwa, pogromy Żydów, innowierców, hamowanie postępu naukowego itp. “kwiatki” niech starczą za komentarz co do faktycznego charakteru owej instytucji.

Dodatkowego smaczku faktom wspomnianym powyżej dodaje to, iż wymieniliśmy wyłącznie zbrodnie hierarchii kościoła katolickiego. Gdybyśmy próbowali pokusić się o choćby częściowe wymienienie i policzenie setek milionów ofiar, które wymordowane zostały w imię wszystkich dotychczasowych światowych religii, wierzeń, sekt i związków wyznaniowych, to mogłoby się (niestety) okazać, iż rozpatrujemy tutaj najbardziej krwawy, zbrodniczy i ludobójczy wynalazek w historii ludzkości. Religię. Za ruchem robotniczym niech przemawiają zaś (również) historyczne fakty: wywalczenie 8-godzinnego dnia pracy, zdobycie ubezpieczeń społecznych, rent, emerytur, wywalczenie 35-godzinnego tygodnia pracy, zdobycie praw pracowniczych i związkowych, wywalczenie urlopów, weekendów, postęp technologiczny, społeczny oraz liczne inne zasługi.

Warto też wyjaśnić czemu w ogóle rewolucyjny ruch robotniczy kiedykolwiek występuje przeciwko religiom i kościołom. Nie należy tego w żaden sposób rozumieć jako ataku na wierzących, religijnych robotników. Zorganizowany i postępowy ruch robotniczy nigdy nie dyskryminuje swoich współtowarzyszy niedoli ze względu na wyznawaną religię, bądź jej brak. Marksizm traktuje, po prostu, religię – tak samo jak wszystkie pozostałe zjawiska życia społecznego – od strony stricte naukowej i poznawczej. Można wręcz zaryzykować twierdzenie, iż marksiści są do pewnego stopnia religioznawcami, gdyż podchodzą do zagadnień wiary religijnej od strony naukowej analizy, bez emocji i krytykanctwa. Ruch robotniczy rozumie i podkreśla na każdym kroku faktyczną rolę religii i jej kapłanów w utrzymaniu zastanego (ekonomicznego i politycznego) status quo.

W reżimie burżuazyjnym (czyli tym, który aktualnie obowiązuje m.in. w Polsce) hierarchia kościelna i religia przez nią głoszona – poza rolą ezoteryczną, ‘duchową’, metafizyczną – ma za zadanie usprawiedliwiać w dużym stopniu nierówności społeczne, instytucje wyzysku kapitalistycznego, podporządkowanie klasy robotniczej, biedoty miejskiej i wiejskiej – burżuazji itd. Wszystko to odbywa się – oczywiście – nie bez pokrycia. Według hierarchii kościelnej, ci pokorni i posłuszni, którzy dziś po cichu znoszą (za życia) niesprawiedliwości, nie buntują się przeciw “swym panom” – po śmierci mogą liczyć na “zbawienie i życie wieczne, raj, wieczne szczęście” itp. wspaniałe rzeczy. Brzmi całkiem nieźle, prawda? Jedyny problem tkwi w tym, że jest to wszystko niemożliwe do zweryfikowania. Tymczasem kolejne miliony złotówek będą sobie wygodnie spoczywać na licznych kościelnych kontach bankowych…

Ruch postępowy zawsze sprzeciwiać będzie się próbom oszukiwania ludu roboczego przez jakichkolwiek szarlatanów. Nieważne szaty jakiej religii akurat w danej chwili historycznej przywdzieją. Marksizm zawsze opierał się na naukowej analizie stosunków ekonomicznych, politycznych i historycznych. O religii – tak samo jak o pozostałych zjawiskach społecznych – marksiści mówią otwarcie, bez upiększania, opisując jej faktyczną rolę w społeczeństwie klasowym. Dopóki religia i jej instytucje służyć będą interesom klas uprzywilejowanych, spychając jednocześnie nas samych – proletariat – do roli biernych, cierpiących niedolę, niewykształconych mas roboczych, dopóty rewolucyjny ruch robotniczy będzie się jej czynnie sprzeciwiał.

Łukasz Czaja.