Gdyby nie zwierzęcy antykomunizm przedwojennych “elit rządzących”, to Polska sanacyjna mogła ustrzec cały kraj przed katastrofą wrześniową, koszmarem nazistowskiej okupacji i utratą niepodległości z 1939 roku. Zabrakło jednak woli politycznej. A okazji do ratowania Rzeczpospolitej było kilka. Niestety, rządy sanacyjne raz po raz odmawiały każdej oferty współpracy ze strony ZSRR, która skierowana miała być przeciw agresywnej polityce III Rzeszy.
“Faszystowski reżim Polski zbrodniczym współpracownikiem Niemiec”, “Polska kundlem Hitlera” – takie nagłówki prasowe widniały w gazetach zachodnich w sierpniu 1939 roku. Jak było naprawdę?

Od chwili, gdy osłabione dyktatem Traktatu Wersalskiego Prusy stały się marionetkową Republiką Weimarską, Polska spoglądała na Niemcy ‘z góry’. Czerpała z tego też ogromne korzyści, gdyż zdecydowaną większość dochodów państwa stanowiły zyski z handlu na warunkach niekorzystnych dla Niemiec, wynikających z kontrybucji wojennych określonych w Wersalu. Sytuacja ta nie potrwa jednak wiecznie…
Stosunki międzypaństwowe ulegają zmianie, gdy po majowym puczu J. Piłsudskiego II Rzeczpospolita staje się państwem quasi faszystowskim.
Po 1933 roku, gdy w wyniku wygranych wyborów NSDAP uzyskuje większość parlamentarną, a Adolf Hitler desygnowany zostaje Kanclerzem, relacje polsko – niemieckie stają się niemalże braterskie.
Doskonale rozwija się współpraca gospodarcza i militarna, marszałek Herman Goering goszczony jest wielokrotnie w Polsce z wielką atencją, uczestniczy w organizowanych dla niego polowaniach w Puszczy Białowieskiej, a w 1938 roku prezentuje luksusową limuzynę prezydentowi Ignacemu Mościckiemu.

Gdy 12 maja 1935 r. umiera Piłsudski, Adolf Hitler ogłasza żałobę narodową na terenie całej Rzeszy. W berlińskiej Katedrze św. Jadwigi ustawiono symboliczną trumnę, w mszy żałobnej uczestniczą wszyscy dygnitarze, a sam Hitler – klęcząc – modli się w skupieniu. W warszawskich ceremoniach pogrzebu państwowego, w pierwszym rzędzie żałobników kroczy marszałek Herman Goering – druga osoba w ówczesnej III Rzeszy.
Przejdźmy jednak dalej. 1 września nazistowskie Niemcy napadają na II RP.
Po zdobyciu Krakowa, w dniu 6 września 1939 roku, na rozkaz Hitlera gen. Werner Kienitz składa wieniec na wawelskim sarkofagu Piłsudskiego, a armia niemiecka wystawia przy nim wartę honorową (sic!).

Biorąc to wszystko pod uwagę oraz wspólną z Niemcami napaść na Czechosłowację (aneksja Zaolzia), obecna burżuazyjna narracja historyczna “o Polsce jako ofierze” jawi się być wątpliwą.
Adolf Hitler widział na samym początku w nacjonalistycznej Polsce sojusznika, nie planował nawet wojny napastniczej przeciwko rządom J. Piłsudskiego.
Dla całego ruchu robotniczego na świecie od chwili, gdy Hitler otrzymał tekę Kanclerza oczywistym było, że jego militarystyczne aspiracje to: odzyskanie terytoriów utraconych wcześniej na rzecz Francji, eksterminacja ludności żydowskiej oraz wojna ze Związkiem Radzieckim. Wszystko to zresztą sam Hitler deklarował w wydanym w latach 1925 – 26 “Mein Kampf”.

Do planowanej ekspansji i wojny przeciwko ZSRR potrzebny był mu m.in. “korytarz gdański”. Co takiego oznaczać miał ów korytarz?
Wbrew obiegowej opinii nie było to wydumane żądanie ograniczające polską suwerenność. Idea “korytarza gdańskiego” była pomysłem władz RP z samej końcówki lat dwudziestych XX wieku.
Autorzy tego pomysłu proponowali zbudowanie eksterytorialnej autostrady, osadzonej na filarach, łączącej Niemcy z oderwanym terytorium Prus Wschodnich – w zamian oczekiwano zaś większego dostępu do portu w Gdańsku. Dla obu stron byłoby to korzystne. Mówiąc krótko: zwykły biznes i handel.
Plany te utraciły jednak rację bytu w chwili podjęcia budowy portu w Gdyni.

Na przełomie 1938 – 39, gdy przygotowania do agresji na Związek Radziecki były w stadium zaawansowanym, “korytarz gdański” dla Rzeszy stał się celem strategicznym, lecz strona polska zdecydowanie odmawiała żądaniom władz III Rzeszy.
Polska kapitalistyczna po śmierci dyktatora Piłsudskiego prowadziła politykę (najdelikatniej mówiąc) zagadkową.
Jeszcze za życia J. Piłsudski skonstruował – nielegalnie – Konstytucję kwietniową w 1935 roku. Na najwyższe stanowiska państwowe wyznaczył zaś takie miernoty, że nie sprawując żadnych funkcji oficjalnych – rządził państwem osobiście. Prezydent ówczesnej RP nie miał żadnej władzy, premier był osobą bezwolną, marszałek Śmigły-Rydz uzurpował sobie prawo do bycia najważniejszą osobą w państwie, natomiast J. Beck prowadził samodzielnie, wedle swego uznania, całą politykę zagraniczną.
W polskim rządzie nikt nie uzgadniał z nikim niczego. Obie izby parlamentu stanowiły jedynie dekorację dla despotycznych rządów kliki Piłsudczyków.

W tym też czasie Polska, a właściwie minister Beck, dokonuje zmiany polityki zagranicznej na miarę największego absurdu. Zamiast przyjąć wyciągniętą do zgody dłoń radziecką, Sanacja podejmuje dialog z Francją i Wielką Brytanią.
19 maja 1939 roku podpisano nowelizację polsko – francuskiego porozumienia sojuszniczego z 1921 roku, a następnie – w dniu 25 sierpnia 1939 – polsko – brytyjski układ sojuszniczy. Rzadko kto zdaje sobie z tego sprawę, ale oba porozumienia zawarte zostały bez akceptacji parlamentów brytyjskiego i francuskiego oraz przy wielkim oburzeniu opinii publicznej tych państw (przede wszystkim zaś przy ogromnym sprzeciwie tamtejszych organizacji robotniczych, które w rządach polskiej sanacji widziały wiernego sojusznika hitlerowskich siepaczy).
Układy polsko – francusko – brytyjskie zmieniły częściowo (przynajmniej na papierze) mozolnie układaną mozaikę europejskiego systemu bezpieczeństwa.

Zawierając sojusz z Polską, Brytyjczycy zrywają rokowania ze Związkiem Radzieckim. Osamotniony ZSRR, zdając sobie sprawę z tego, że to właśnie państwo dyktatury proletariatu jest głównym celem nadciągającej wojny Hitlera – gra na zwłokę. Udając, że wierzy w “dobre intencje” Niemiec, przystaje na ich propozycję.
23 sierpnia 1939 roku ministrowie spraw zagranicznych obu państw – Joachim Ribbentrop i Wiaczesław Mołotow, podpisują pakt o nieagresji.
W dzisiejszej narracji polskiej burżuazji ten jeden, jedyny pakt, nazywany jest “wyrachowanym i zbrodniczym”, “napaścią Stalina wraz z Hitlerem na Polskę”, “czwartym rozbiorem” itp.
Żadna z tych tez nie wytrzymuje jednak konfrontacji z faktami historycznymi. Tajny załącznik do owego paktu nie dotyczył wcale “wspólnego ataku na Polskę”, nie ma w nim określenia “wojna”, “napaść” itd. Dotyczył on jedynie tego, że jeśli z jakichkolwiek powodów Rzeczpospolita utraci swą państwowość, to linią rozgraniczającą interesy obu państw będzie tzw. linia Curzona (jest to zresztą nasza dzisiejsza wschodnia granica, wyznaczona zgodnie z kryteriami narodowościowymi).

Po odmowie zgody na budowę “korytarza gdańskiego”, po zawarciu sojuszy z Wielką Brytanią i Francją, a szczególnie wówczas, gdy w ostatniej dekadzie sierpnia główne siły polskiej Marynarki Wojennej wypłynęły z macierzystych portów do Wielkiej Brytanii, Adolf Hitler stanął przed zasadniczą decyzją: odstąpić od kluczowego ataku na Związek Radziecki, czy też raczej – nacierać na ZSRR, zajmując uprzednio zbrojnie, stojącą na przeszkodzie, sanacyjną Polskę.
Wybrał, jak wiemy, opcję drugą.
Rozpętanie wojny przez Niemcy było celebrowane przez niemalże cały kapitalistyczny establishment, włącznie z USA. Było to uwieńczeniem długiego przygotowania Niemiec przez kapitalistów z USA i Wielkiej Brytanii, aby wreszcie rozprawić się z Rewolucją Październikową. Polski szlachecko-burżuazyjny kapitalizm będąc zaciekle antyradzieckim, nie był zdolny do politycznego rozeznania kondycji „państwa na pożarcie”, czyli Związku Radzieckiego.

To w końcu nie rewolucyjna Rosja maszerowała do Paryża i Londynu – tak jak obecnie wmawiają nam różne burżuazyjne szczekaczki – lecz imperialistyczny kapitalizm próbował dokonać brutalnej inwazji na młodą republikę robotników i rolników, depcząc jednocześnie po głowach umęczonego proletariatu Europy.
W 1939 roku zarówno Paryż, Londyn, jak i USA ociągały się z obiecaną pomocą dla Polski, nie mówiąc w ogóle nawet o ataku na III Rzeszę. Dopiero, gdy Hitler wraz z państwami osi, stali się bezpośrednim zagrożeniem dla Wielkiej Brytanii (i wspólnych planów anglo-amerykańskich wyniszczenia ZSRR), wkroczyli oni w drugiej połowie 1944 r. do desperackiej interwencji militarnej. Z celem nie pokonania Hitlera, albowiem losy wojny i nazizmu były już wówczas przesądzone, lecz w celu powstrzymania zwycięskiego pochodu na zachód Armii Czerwonej. Była to jedna z wielu haniebnych kart historii zachodnich demokracji parlamentarnych.

ZSRR powstały w wyniku Rewolucji Październikowej – wraz z Armią Czerwoną – pokazał, że był jedynym państwem zdolnym (swym ogromnym poświęceniem) zmienić bieg historii.
W świetle faktów historycznych, obecnie lansowany przez polską burżuazję mit “uratowania Europy od ‘zarazy bolszewickiej’ w 1920 r.” legł kompletnie w gruzach. Przez gardło jednocześnie dzisiejszym polskim antykomunistom nie przejdzie oczywiste stwierdzenie, iż to właśnie Polska została uratowana przed zagładą przez wyzwoleńczą i bohaterską Armię Czerwoną w latach 1944 – 45.
Historia zatoczyła niejako koło i wiele państw niegdyś socjalistycznych cofnęło się tymczasowo do etapu gospodarki kapitalistycznej (w tym i Rzeczpospolita). Powrót na drogę socjalistycznego rozwoju to dla obecnej Polski, Rosji, Niemiec i pozostałych państw bloku socjalistycznego, jedyna opcja przetrwania i harmonijnego rozwoju w XXI wieku.

RCA.