Wielu ludzi zastanawia się nad tym jaką strategię polska lewica powinna przyjąć w najbliższych latach. Nie chodzi tutaj bynajmniej o farbowanych cwaniaczków z socjaldemokracji, ale o prawdziwą – rewolucyjną i postępową – lewicę Rzeczpospolitej.
Czy budowa partii robotniczej i udział w wyborach jest tym czego potrzebujemy? Czy może raczej należy nastawić się na kolejną nadchodzącą wojnę imperialistyczną i liczyć na pomyślny obrót spraw w kontekście międzynarodowym?
Czy powinniśmy zacząć od budowy klasowego związku zawodowego, utworzenia partii robotniczej, czy też należy skupić się na konstrukcji spółdzielni pracy, która zapewni konieczne dla działalności środki finansowe?
Zdania w temacie wśród lewicowego aktywu są podzielone.
Ciężko jednoznacznie powiedzieć: wybory z całą stanowczością odrzucam, gdyż zbyt rzadko dają wymierne korzyści klasie robotniczej.
Partie komunistyczne pod wpływem kampanii wyborczych itp. legalnych metod walki często rozrastają się liczebnie, ale obniżają jednocześnie swój rewolucyjny i teoretyczny poziom, a z drugiej strony – legitymizują panujący ustrój, gdyż sprowadzają walkę klas do oddania mało znaczącego głosu raz na kilka lat.
Czekanie na kolejną wojnę również jest bezsensowne, gdyż niekoniecznie prędko do niej dojdzie, a nawet jeśli – to bez odpowiednio rozbudowanych struktur i tak będzie nam bardzo ciężko.
Pozostałe dwa kierunki wydają się najlepsze i – w mojej opinii – właściwy będzie ten, który będzie realny szybciej. Tu sprawa zależy już od wielu czynników zewnętrznych i nie odrzucałbym żadnego rozwiązania – stwierdza Karol Głębocki.
Z kolei Katarzyna Ambroziak twierdzi, że: “Musimy zacząć od utworzenia socjalistycznej spółdzielni pracy, która stanie się źródłem naszego finansowania. Tylko mając stałe źródło dochodu możemy myśleć o dalszej – poważnej – działalności politycznej”.
Rację mają ci, którzy twierdzą, iż nie sposób przewidzieć kiedy nadejdzie kolejna imperialistyczna wojna światowa. Można się jej spodziewać równie dobrze za dwa lata, jak i za lat dwadzieścia (sic!).
W międzyczasie (oczywiście) lewica w Polsce musi robić coś konstruktywnego: organizować się i dążyć do odbudowy rewolucyjnego ruchu robotniczego w naszym kraju.
Pomysł utworzenia spółdzielni pracy jest koniecznością. Jeśli jeszcze nie teraz, to na pewno w najbliższych latach. Polscy lewicowcy potrzebują w końcu ogromnych środków finansowych na działalność. Nie należy jednak zapominać też o potrzebie organizowania się w klasowy związek zawodowy oraz partię robotniczą, bez których sama socjalistyczna spółdzielnia nie będzie znaczyć praktycznie nic.
Co pierwsze powinni powołać polscy postępowcy? Pytanie to wydaje się być nadal aktualne i otwarte.
Piotr Kilen zauważa, iż kształcenie młodzieży (i nie tylko jej) staje się kluczowym zagadnieniem dla odbudowy lewicy w Polsce.
“Lewicowi działacze powinni dyskutować z przedstawicielami innych koncepcji politycznych, wystrzegając się atakowania kogokolwiek, gdyż dzięki temu jedynie wzmacniamy naszych przeciwników politycznych. Ograniczyć należy się do przedstawiania swojej koncepcji rozwoju społeczno-politycznego. Tworzenie spółdzielni pracy jest fantastycznym pomysłem, gdyż uczy samoorganizacji pracy i dyscypliny, wzmacnia więzi międzyludzkie i – w pewnym stopniu – uniezależnia ekonomicznie klasę robotniczą” – dodaje P. Kilen.
Lewica w Polsce powinna bezwzględnie pamiętać o tym, że demokracja burżuazyjna (aktualnie panujący w RP reżim polityczny), jest tak naprawdę demokracją fasadową.
Nie wchodząc w szczegóły, jest ona zarządzana przez burżuazję i istnieje dla interesu wielkiego kapitału. Jest ona elementem starożytnej strategii “Chleba i igrzysk”. W naszej obecnej sytuacji są to igrzyska: kolorowe plakaty, reklamy telewizyjne, fantastyczna zabawa dla gawiedzi w postaci głosowania, piłka nożna w telewizji itd.
Postępowcy w naszym kraju zdają sobie sprawę, iż kapitalizm wyklucza istnienie prawdziwej demokracji ludowej. Demokracja burżuazyjna jest narzędziem, dzięki któremu klasa posiadająca środki produkcji kontroluje masy, wyzyskując je do granic możliwości.
Najgorsze jest jednak to, że masy często są (nieświadomie) wdzięczne za istniejący stan rzeczy. Podział na klasy społeczne nie jest przecież żadnym wymysłem zwolenników teorii spiskowych. To ekonomiczny i polityczny fakt. Wielu jednak zdaje się tego nie zauważać.
Kapitaliści bardzo dobrze opanowali wiele strategii socjotechnicznych, psychologicznych i innych – w celu ogłupiania mas ludowych. Dlatego też tak ważna jest nauka (i to nie tylko marksizmu-leninizmu).
Na lewicy nie panują jednak poglądy pacyfistyczne: polscy postępowcy powinni zawsze i wszędzie prowadzić taką politykę, jaka tylko będzie korzystna dla proletariatu. Należy cofać się kiedy przymusza nas do tego sytuacja; atakować zaś – kiedy jest to korzystne. Ofensywa nie jest z natury zła czy dobra – to tylko narzędzie, które może być użyteczne – zauważa K. Głębocki.
W dyskusji o lewicy i ruchu robotniczym w Polsce powinno chodzić o odrzucenie absolutów – utworzenie partii robotniczej, związku zawodowego i spółdzielni pracy to kroki na drodze do odrodzenia ruchu postępowego. Od zmieniających się uwarunkowań zależeć będzie to, co utworzymy najpierw – a na co przyjdzie kolej na końcu.
Zawsze i wszędzie wszystko ulega przemianom, wobec tego nie możemy zamykać się na te, czy inne rozwiązania.
Inni działacze zwracają naszą uwagę na konieczność przywrócenia zaufania społecznego w ideały lewicy społecznej i rewolucyjnej.
Aktualnie, słowo “lewak” używane jest w formie najgorszego epitetu, a jakakolwiek wzmianka o socjalizmie powoduje u “zwykłego Kowalskiego” skojarzenia z biedą, rusyfikacją i kolejkami po cukier (sic!). Wrogie nam klasowo siły zrobiły tutaj naprawdę dobrą robotę.
Jeżeli chodzi o obrzucanie czerwonego sztandaru błotem i opluwanie lewicy na każdym kroku – kawał dobrej roboty odwaliła kapitalistyczna telewizja publiczna.
Jednym z celów – być może nawet priorytetowym – w obecnej chwili jest znalezienie skutecznych sposobów na zmianę tej sytuacji.
Paradoksalnie: przesyt antykomunistycznej nagonki w mediach działa na naszą korzyść.
Widać wyraźnie, że mnóstwo osób jest już zmęczonych taką narracją, a pozytywne strony PRL zaczynają być argumentem w dyskusjach. Wydaje się to być dobrym fundamentem do realnych działań.
Partia robotnicza i postępowa – w chwili obecnej – nie ma większych szans na przebicie się do świata “wielkiej polityki”.
Tutaj konieczne są działania w przestrzeni publicznej: ulotki, afisze, demonstracje i blogi www. Z drugiej strony, ludzie zmęczeni są już reklamą i krzyczącymi wściekle tłumami – oczekując raczej spokoju, ładu i bezpieczeństwa. Co ciekawe, wyłącznie socjalizm ów ład, bezpieczeństwo i spokój jest w stanie zapewnić.
Niektórzy postulują nawet przywrócenie – zapomnianych dziś – czynów społecznych, do których angażować mogliby się młodzi działacze lewicowi – w celu wspólnego zajmowania się przestrzenią publiczną, przedsięwzięciami charytatywnymi, pracą społeczną na rzecz określonych wspólnot lokalnych itd.
Co chcemy dziś przez to wszystko powiedzieć? Chyba jedynie to, iż zapraszamy do nas!
Konrad Markowski.
Zawsze jestem zdania, iż powinniśmy łączyć (niejako jednocześnie) wszystkie wspomniane w artykule metody walki o nasze robotnicze prawa i interesy ekonomiczne.
Socjalizm nie wywalczy się tylko i wyłącznie dzięki, np. partii, młodzieżówce, czy związkowi zawodowemu. Konieczne jest współdziałanie wszystkich polskich postępowców – na wszystkich możliwych płaszczyznach aktywności obywatelskiej i politycznej.