Wydawać może się to dziś zwykłym wymysłem, faktycznie jednak II wojny światowej można było uniknąć! Jak to możliwe, spytacie? Aby odpowiedzieć na to pytanie musimy najpierw cofnąć się do wybuchu Rewolucji Październikowej w Rosji. Wielka Socjalistyczna Rewolucja Październikowa w 1917 r. udała się wyłącznie dlatego, że partia W. I. Lenina stojąca na jej czele prawidłowo zrozumiała i oceniła panujące ówcześnie warunki. Na tym m.in. polegało marksistowsko-leninowskie myślenie o ekonomii, polityce i sytuacji międzynarodowej. Prawdziwy charakter swój rewolucja ta ujawniła dopiero jednak w nadchodzących latach – kiedy jasnym stało się, iż jest to pierwsza na świecie zwycięska rewolucja robotników i rolników. Bronić pierwszych swych osiągnięć, konsolidować władzę i rozwijać nowy ustrój społeczno-ekonomiczny było dopiero rewolucją.
Wojna domowa, przy której trwały w walce o przywrócenie utraconej władzy siły oligarchii i arystokracji carskiej, długo trzymała Rosję na pograniczu rozkładu. Do wojny tej – przeciwko siłom rewolucyjnym – dołączył cały kapitalistyczny świat leżący na Zachód od Rosji (włącznie z burżuazyjnymi władzami Polski). Kapitaliści Rzeczpospolitej posunęli się daleko na drodze swojej awanturniczej ekspansji na Wschód. W osobie J. Piłsudskiego Rzeczpospolita Polska podjęła niedokończone negocjacje z generałami amii carskiej dotyczące paktu przeciwko rewolucjonistom rosyjskim. Stało się tak nawet pomimo faktu, że to Bolszewicy zapewniali Polsce ustalenie granicy państwa zgodnie z podziałami narodowościowymi.
Mało-mocarstwowe ambicje dopiero co powstałego burżuazyjnego państwa polskiego doprowadziły Rzeczpospolitą do skraju ponownej dezintegracji, bowiem kraj wkroczył na pole otwartej wojny z krajami sąsiednimi. Zagrożenie statusu zachodniego porządku kapitalistycznego przez rosyjską rewolucję było równie oczywiste. Rewolucyjna Rosja została w związku z tym zupełnie oblężona. Socjalizm nie mógł zostać zaakceptowany przez burżuazję Europy Zachodniej. W jakiejkolwiek formie stanowił stałe zagrożenie dla panowania burżuazji.
Bolszewicy od początku wiedzieli, że jest to prawdziwa walka: na śmierć i życie. Walka świata kapitalizmu zachodniego przeciwko rosyjskiej rewolucji socjalistycznej. Dla Włodzimierza I. Lenina, przywódcy politycznego partii komunistycznej jasne było to, że losy rewolucji zależą w dużej mierze od zwycięstwa robotniczych ruchów rewolucyjnych na Zachodzie, gdzie dojrzewał system eksploatacji pracy przez kapitalistyczny sposób produkcji. Sytuacja rewolucyjna była wyraźna szczególnie w Niemczech. Wspieranie tych ruchów przez rewolucyjną Rosję było prawidłowym myśleniem w duchu międzynarodowego internacjonalizmu klasy pracowniczej.
Internacjonalistyczne (lewicowe) podejście do stosunków międzynarodowych nie zmieniło się w szeregach światowego ruchu robotniczego i postępowego przez wszystkie minione lata. Prawicowe podejście zaś nie uznaje, że rabunkowa eksploatacja pracy przez prywatny kapitał jest kwintesencją społecznych stosunków produkcji w ustroju kapitalistycznym. Służąca burżuazji prawica nie uznaje, że robotnicy francuscy, polscy, niemieccy albo włoscy są ofiarami tej samej przemocy kapitału – jako najemna siła robocza i stan tego poddaństwa czyni z nich (nas) antagonistyczną klasę wobec klasy posiadającej kapitał. Niezależnie od tego, w jakim to konkretnie państwie kapitalistyczno-narodowym ów proceder się odbywa.
Bitwa Warszawska w ramach wojny polsko-radzieckiej (burżuazyjno-proletariackiej), jak się później okazało, stała się największą przeszkodą na drodze do połączenia rewolucyjnej Rosji, rewolucyjnych oddziałów polskiej klasy robotniczej oraz rewolucyjnie nastawionego proletariatu Niemiec. Po dziś dzień wojna ta stanowi więc przekleństwo poszczególnych oddziałów klasy robotniczej naszego kontynentu. Na postępowe połączenie proletariatu Rosji, Polski i Niemiec przyszło nam wszystkim czekać w końcu aż do końcówki lat 40’ XX wieku (sojusz ZSRR, Polski oraz Niemieckiej Republiki Demokratycznej).
Młoda Rosja radziecka nie miała w 1920 roku żadnego planu “marszu na Zachód” w celu rozszerzenia rewolucji socjalnej. Zaatakowana jednak przez siły 15 państw kapitalistycznych, które wspierały w różny sposób białą reakcję (głównie finansowo i militarnie), musiała się bronić. Niestety, swój wstydliwy udział w napaści na rosyjskich robotników oraz chłopów miała i reakcyjna Polska. Różni rosyjscy rewolucjoniści snuli wprawdzie dość mgliste prognozy o rozszerzeniu rewolucji na Zachód – plany te nie miały jednak żadnego konkretnego oparcia w możliwościach wojskowych młodej Armii Czerwonej. W połączeniu zaś z krwawym stłumieniem wystąpień rewolucyjnych robotników w Polsce oraz Niemczech (a także w związku z porażką pod Warszawą), plany eksportu rewolucji musiały zostać odłożone na przyszłość. Priorytetem stała się (bo nie mogło być inaczej) obrona państwa radzieckiego za wszelką cenę.
Ledwo co odrodzona Polska – głównie dzięki bolszewickiemu “Dekretowi o Prawie Narodów do Samostanowienia” – rzuciła się łakomie na Wschód z ambicją jednostronnego ‘poprawienia’ geopolitycznego podziału pozaborowego. Z pogardą do narodów sąsiednich, polska burżuazja zawojowała terytoria Ukrainy, Litwy i Białorusi. Tym samym weszła w otwarty konflikt z interesami rewolucyjnej Rosji. Nieudane próby obozu J. Piłsudskiego zjednoczenia tych narodów wokół ‘polskich interesów terytorialnych’ postawiły Polskę w skompromitowanej sytuacji politycznej wobec Rosji.
Walki militarne o zdefiniowanie granic nowo powstałych państw zastępowały politykę porozumień. Polskie wojsko w strategii określonej przez J. Piłsudskiego zdobyło przedzaborowe terytoria wschodnie, podporządkowując sobie zdecydowanie wrogo nastawionych do rządzącej tam burżuazji Białorusinów, Ukraińców, Litwinów i Żydów. Wszyscy oni – z oczywistych względów – witali później w 1939 roku Armię Czerwoną jako faktyczną armię wyzwolicieli. Ucieczka polskiego rządu do Rumunii i faktyczny upadek państwa burżuazyjnego 16 września 1939 r. oznaczały dla tych podporządkowanych i prześladowanych na co dzień mniejszości narodowych rzeczywiste wyzwolenie narodowe i społeczne.
Dezorganizacja ledwo co powstałej na nowo polskiej armii w 1920 roku była porażająca. W związku z tym wojska burżuazyjnej Polski przegrywały bitwę za bitwą w starciu z walczącymi o swoją wolność robotnikami i chłopami. Na szczęście dla polskiej generalicji, dezorganizacja Armii Czerwonej i błędy w dowodzeniu ze strony przywódców bolszewickich były jeszcze większe, przez co ostatecznie burżuazja polska wyszła z bitwy pod Warszawą oraz z całego konfliktu zdecydowanie zwycięsko. Faktycznym cudem można określić fakt, iż już w 1920 r. burżuazyjne państwo polskie nie zostało pochłonięte rosyjską rewolucją wyzwoleńczą. Tak się jednak nie stało, a strona polska wzięła do niewoli – wedle różnych szacunków – od 40 do 80 tysięcy radzieckich jeńców (zdecydowana większość z nich zginęła z głodu, chorób i wycieńczenia w polskich obozach jenieckich).
Tym samym historia wkrótce pokazać miała całemu światu (a zwłaszcza proletariatowi na całym globie), jak niedokończona rewolucja – bo zatrzymana w połowie drogi – umożliwiła późniejsze powstanie i rozwój ideologii nazizmu i faszyzmu. Obie te skrajnie prawicowe ideologie stanowiły przecież wyraz ostatecznego gnicia kapitalizmu, jego ostatniej – imperialistycznej i totalitarnej fazy. W sferze ekonomicznej były to ideologie odpowiadające interesom wielkich kapitalistycznych monopoli. W sferze politycznej od samego początku zaś wymierzone były w światowy ruch robotniczy, a zwłaszcza w jego najgroźniejsze dla nich uosobienie – Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich.
Nie przypadkiem nazistowska machina propagandowa, aby ugruntować wewnętrznie swoją władzę – rozprawiła się krwawo z ruchem robotniczym i związkowym. Naziści wymordowali tylu reprezentantów lewicy, sił socjalistycznych i komunistycznych, ilu tylko mogli. Orgie morderstw dochodzących do władzy nazizmu (Niemcy) oraz faszyzmu (Włochy, Hiszpania) przyjęte były z ulgą przez miejscowe oligarchie finansowe i przemysłowe. W Polsce zaś (ówcześnie państwie quasi-faszystowskim) w kołach rządowych i fabrykanckich niepokój budziło nie to, że giną robotnicy, związkowcy, socjaliści i komuniści, lecz to, że rasizm nazistowski może nie oszczędzić i Polaków – bez rozróżnienia ideologicznego i afiliacji politycznej.
Tymczasem w 1945 roku – po kilku latach niewyobrażalnych morderstw ze strony nazistowskiej machiny wojennej, siłą polityczną, która wyzwoliła świat spod nazizmu i faszyzmu został Związek Radziecki, a przy jego boku – ludowe, robotnicze i chłopskie dwie polskie armie. Nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że gdyby internacjonalistyczna rewolucja socjalistyczna zwyciężyła w latach 20’ XX wieku w Niemczech oraz Polsce – tak jak zwyciężyła w Rosji, to II wojna światowa nigdy nie doszłaby do skutku. Rewolucyjny pochód objąłby zapewne nie tylko Francję i Włochy, ale skończyć mógłby się przynajmniej na portugalskiej Lizbonie. I owszem, konflikt między obozem socjalistycznym a wrogimi państwami kapitalistycznymi nadal byłby nieunikniony. Na pewno jednak przebieg jego wyglądałby zupełnie inaczej. Najprawdopodobniej również nie byłby on nawet częściowo tak krwawy jak II wojna światowa (vide casus tzw. Zimnej Wojny, w czasie której popełnionych zostało ze strony USA znacznie mniej aktów ludobójstwa, niż z rąk III Rzeszy na podbitych i okupowanych przez nią terenach).
RCA.