Bezpośrednim uczestnikom zdobycia Berlina w maju 1945 roku mogło wydawać się, iż ich triumf nad faszyzmem oznaczać będzie trwałe zwycięstwo pokoju, socjalizmu oraz wolności i prawdziwej (ludowej) demokracji. Jak się jednak szybko okazało, ich triumf nie oznaczał – niestety – końca ideologii nazizmu, rasizmu i nacjonalizmu. Co najgorsze: nie doszło wtedy do unicestwienia reżimu kapitalistycznego, który to zawsze (nieuchronnie) prowadzi do wspomnianych problemów.
Pokonanie nazistowskich Niemiec przez Armię Radziecką przy współudziale Ludowego Wojska Polskiego nie oznaczało wcale ostatecznego triumfu nad ideologią faszyzmu i nazizmu. Na jakiś czas skrajna prawica – faktycznie – została zatrzymana, ale w 1945 roku nigdy do końca nie złożyła broni.
Kontrofensywa sił reakcyjnych przeciwko rezultatom II wojny światowej, antyfaszystowskiemu ruchowi oporu i ruchowi antykolonialnemu trwa nieprzerwanie od początku lat ’50 XX wieku. Ofensywa ta przerodziła się w systematyczną i globalną agresję wobec wolnych narodów świata na fali antykomunistycznych przewrotów (kontrrewolucji kapitalistycznych) – dokonanych na terenie Europy Centralnej i Wschodniej w latach 1989-1991.
Od tego czasu kraje Europy środkowo-wschodniej stały się terenem najbardziej antyludowych oraz neoliberalnych eksperymentów społecznych, które potem zostały rozszerzone na inne kraje (tzw. starej) Unii Europejskiej. Obecnie kapitalizm coraz bardziej boryka się ze spadkową tendencją stopy zysku, co sprawia praktycznie wszędzie to, iż wojny zewnętrzne i domowe (oraz represje polityczne) stają się jego jedynym skutecznym narzędziem utrzymania chwiejącego się ustroju.
Pod tym kątem należy m.in. analizować już nie tylko rewizjonistyczne ‘ustawy dekomunizacyjne’ w byłych krajach socjalistycznych, ale także rozszerzenie tego – antyrobotniczego i antykomunistycznego – procesu na całą Unię Europejską za pośrednictwem (najpierw) kilku zacietrzewionych europosłów Polski i krajów nadbałtyckich.
W 2019 roku Europarlament przyjął 535 głosami, przeciwko 66 i przy 52 wstrzymujących się – ustawę (rezolucję), która ma za zadanie ustalić ‘obowiązującą interpretację dziejów’. W deklaracjach deputowanych z ugrupowań burżuazyjnych ustawa ta służyć ma “torowaniu drogi do wolnościowej przyszłości Europy”.
Rezolucja ta jednak jest najzwyklejszym kłamstwem historycznym, bazującym na drobnomieszczańskiej obłudzie i haniebnym umniejszaniu zbrodni nazizmu. Utożsamia ona faszyzm i nazizm z… komunizmem (sic!). Ponadto, manipuluje ona faktami historycznymi – głosząc to, iż II wojna światowa wybuchła z powodu… traktatu niemiecko-radzieckiego o nieagresji (sic!). Milczeniem pomija się tam jednak fakt, iż przed wybuchem II wojny światowej kilkanaście państw europejskich podpisywało podobne pakty o nieagresji – na zasadzie “każdy z każdym”.
Przyczyn II w. ś. należy – wręcz odwrotnie od ‘oficjalnej’ dziś wersji – szukać w cichym współudziale mocarstw i kapitalistów zachodnich na rzecz rozwoju faszyzmu i hitleryzmu – przeciwko rosnącemu w siłę ruchowi robotniczemu (ówcześnie istnienie Związku Radzieckiego naprawdę napawało zachodnich kapitalistów przerażeniem).
Wielkie koncerny niemieckie, generalicja niemiecka a także wiele koncernów amerykańskich, brytyjskich i innych – otworzyły swoje konta bankowe dla partii faszystowskich. Demokracje liberalne, fasadowe i parlamentarne odmówiły pomocy na rzecz republikańskiej – antyfaszystowskiej – Hiszpanii, kiedy stała się ona ofiarą agresji rodzimego faszyzmu, przy wsparciu III Rzeszy i faszystowskich Włoch pod wodzą B. Mussoliniego.
Po czym przystąpiły do wyrażenia zgody i uzgodnienia z Berlinem i Rzymem ekspansji niemieckiej na wschód (zgadzając się na rozbiór Czechosłowacji w 1938 roku). Później zaś monarchia angielska, republikańska (na pokaz) Francja i sanacyjna, antyrobotnicza Polska odmówiły prowadzenia rozmów na rzecz sojuszu z ZSRR – w celu zabezpieczenia zbiorowego bezpieczeństwa na terenie Europy. Fakty te tłumaczą właśnie bardzo późne podpisanie ‘traktatu o nieagresji’ między III Rzeszą a ZSRR. Stało się to w tym samym zresztą czasie, gdy Japonia zaatakowała już ZSRR na dalekim Wschodzie i kiedy decyzja o podjęciu działań wojennych była już od dawna podjęta w Berlinie.
Mocarstwa zachodnie liczyły wtedy (końcówka 1939 r.), że III Rzesza koncentrować będzie swoją ekspansję wyłącznie na kierunku wschodnim. Tłumaczy to m.in. dlaczego ostatecznie zostawili Polskę osamotnioną we wrześniu 1939 r., mimo prowokacyjnych, ale i gołosłownych zapewnień ogłoszonych pompatycznie parę dni wcześniej. Już 12 września 1939 r. brytyjsko-francuska komisja wojskowa w Abbeville zdecydowała jednogłośnie, iż mimo tego, że III Rzesza przesunęła większość swoich sił z granicy zachodniej – to strona francusko-brytyjska nie podejmie ani ofensywy lądowej, ani nawet bombardowań na terenie Niemiec zachodnich. Trzeba również wziąć pod uwagę to, iż wojska angielsko-francuskie dysponowały wtedy znacznie silniejszą armią od wszystkich sił wojskowych III Rzeszy.
Dodatkowo – oddziały francuskie, które już weszły na przygraniczne tereny niemieckie, zostały natychmiast wycofane do granicy francuskiej. W zaistniałej sytuacji 17 września – kiedy władze II RP przekroczyły już dawno granicę z Rumunią, a wojska niemieckie daleko przekroczyły już linię Wisły (ustalonej w traktacie niemiecko-radzieckim jako linia rozgraniczająca strefę interesów strategicznych Niemiec i ZSRR), Moskwa zdecydowała, że Armia Czerwona musi wyzwolić przynajmniej tereny Zachodniej Ukrainy oraz Zachodniej Białorusi, które okupowane były dotychczas przez sanacyjny polski reżim.
Wówczas nawet tak radykalny antykomunista (oraz jawny rasista) jak Winston Churchill deklarował w listopadzie 1939 roku w Izbie Gmin, że decyzja ZSRR o podpisaniu układu o nieagresji z III Rzeszą oraz o wejściu wojsk radzieckich na teren byłej Polski wschodniej we wrześniu 1939 r. – była racjonalna z punktu widzenia żywotnych interesów strategicznych ZSRR.
Rezolucja przyjęta w 2019 roku w Parlamencie Europejskim miała na celu pomniejszenie barbarzyńskich cech faszyzmu i doprowadzenie do stopniowej rehabilitacji tej ideologii – w szczytowym momencie kryzysu ekonomicznego, cywilizacyjnego i pandemicznego. Od kilku przynajmniej lat odbywa się to już m.in. na Ukrainie (rządy neonazistów) oraz w Niemczech, gdzie nowe ugrupowania skrajnej prawicy zdobywają coraz szersze poparcie społeczne (m.in. AfD). Podobne procesy zachodzą również w Polsce (kult nacjonalizmu oraz tzw. ‘żołnierzy wyklętych’, czyli członków faszystowskiego podziemia zbrojnego po zakończeniu wojny) oraz na Węgrzech i w państwach nadbałtyckich (rehabilitacja nazistowskich zbrodniarzy itd.).
Ruch robotniczy i postępowy ma w tej kwestii bardzo jasne stanowisko: narody Europy potrzebują dokładnej i naukowo uzasadnionej wiedzy historycznej, w imię milionów ofiar ostatniej wojny światowej, w imię milionowych mas, które uczestniczyły w ruchu oporu i zwycięskiej wojnie nad faszyzmem i hitleryzmem.
Społeczeństwa Europy zasługują na to by wiedzieć, że bez udziału milionów komunistów-proletariuszy i żołnierzy robotniczo-chłopskiej Armii Czerwonej, Hitler nie przegrałby wojny. Samo zaś utożsamianie faszyzmu i nazizmu z komunizmem (co próbuje ludziom wmawiać najbogatsza burżuazja) to nie tylko prostacka deformacja historii, ale wręcz bezczelna manipulacja – mająca na celu wprowadzenie zamieszania ideologicznego (w celu ułatwienia zadania rządów represyjnych, prowadzących politykę odbierania ludziom zdobyczy socjalnych okresu powojennego). Tak na Zachodzie, jak i na Wschodzie Europy.
Faszyzm został stworzony przez kapitalistów oraz ideologów reakcji i konserwatyzmu (bankierzy, generalicja, kler) właśnie po to żeby łatwiej mogli oni uderzyć w ruch wyzwoleńczy mas pracujących. Jednocześnie miał on za zadanie lansować ideę nowej wojny, aby zwiększyć zyski przemysłowców i bankierów (niemieckich, włoskich, japońskich, jak i angielskich, francuskich i północnoamerykańskich).
Miał także ustalić nowy podział świata, zniszczyć pierwsze zwycięskie państwo socjalistyczne w historii (ZSRR), a razem z nim – wszelkie próby uniezależnienia się takich krajów jak Chiny, Iran, Etiopia oraz krajów Europy wschodniej, Ameryki Łacińskiej i południowej. Faszyzm miał za zadanie przedłużyć żywot gnijącego kolonializmu, podziału ludzkości na “narody panów”, stworzonych do rządzenia i plądrowania i “narody podludzi”, mających prawo do życia wyłącznie w zależności od interesów wielkich posiadaczy środków produkcji, kontrolujących tzw. wolny rynek.
Faszyzm pozwolił przedłużyć żywot kapitalizmu zachodnioeuropejskiego – przy eliminacji milionów ludzi dążących do rewolucji socjalnej na całym świecie. Faszyzm (oraz jego pochodne) to – po prostu – gnijący owoc kapitalizmu.
Przez całą II wojnę światową rewolucyjny ruch robotniczy zajmował czołowe miejsce po drugiej stronie barykady. We wszystkich krajach robotniczy rewolucjoniści znajdowali się wśród pierwszych bojowników ruchu oporu – biorąc udział w zwalczaniu dyktatur faszystowskich. Ruch komunistyczny i Związek Radziecki zdobyli wtedy ogromny autorytet moralny wśród mas ludowych całego świata.
Dzięki tej roli podczas II wojny światowej, ruch robotniczy ogromnie zwiększył swoje wpływy we wszystkich krajach, co stworzyło nowy układ sił, który umożliwił wszędzie na świecie nowe zdobycze socjalne i pozwolił na rozpoczęcie procesu częściowej demokratyzacji stosunków społecznych i międzynarodowych (nawet w państwach kapitalistycznych). Co za tym idzie – ruch robotniczy przyczynił się również kolosalnie do zwycięstwa procesu dekolonizacji.
W rezolucji swej – zdominowany przez partie burżuazyjne – Europarlament zwracał również uwagę na to, że “narody Związku Radzieckiego cierpiały z powodu tzw. stalinizmu”, nie wspominając jednak ani słowem o masowym ludobójstwie, które narody owe doznawały na co dzień ze strony okupanta hitlerowskiego oraz kolaborujących z nim oddziałów zbrojnych lokalnych morderców (sic!). Jakże wygodna to ‘formułka’, gdy wielcy tego świata pochylają się nad nabitym siniakiem, podczas gdy w tym samym czasie – za ich plecami – dokonuje się krwawe morderstwo!
Dziś władcom Europy zależy na tym żeby narody zapomniały o tym, że 80% strat armia III Rzeszy poniosła na froncie wschodnim, aby ludzie zapomnieli o 27 milionach radzieckich ofiar hitleryzmu, by nie pamiętali więcej o ponad 6 milionach pomordowanych w nazistowskich obozach koncentracyjnych.
Burżuje – w akcie klasowej zemsty – nakłaniają nas do tego by Polacy czcili kilkadziesiąt tysięcy rodaków represjonowanych przez władze radzieckie – tylko po to żebyśmy wszyscy zapomnieli o milionach rodaków zamordowanych przez hitlerowców, banderowców i faszystów nadbałtyckich. Tymczasem zaś – w krajach nadbałtyckich i na Ukrainie buduje się pomniki dla morderców i kolaborantów, a niszczy się pomniki wyzwolicieli z Armii Czerwonej. Niestety, na terenie Polski również pojawiają się głosy wychwalające III Rzeszę oraz miejscowych faszystów – tak jakby zupełnie zapominając o ogromie cierpień, jakie Polska poniosła ze strony tej zbrodniczej ideologii.
Burżuazyjny w swej ogromnej większości Europarlament kroczy tą samą drogą. Tym samym nie tylko angażując się na rzecz historycznej amnezji i obłudy, ale także na rzecz dalszego ograniczenia praw demokratycznych i zakazu istnienia partii, stowarzyszeń i związków zawodowych odwołujących się do ideałów komunizmu i rewolucyjnego ruchu robotniczego.
W taki sposób zaczyna się właśnie gehennę zmierzającą do (jawnej już) dyktatury kapitału, co nie może dziwić w momencie, kiedy liczba więźniów politycznych rośnie nie tylko na Wschodzie Unii Europejskiej, ale także i na Zachodzie. Okres dobrobytu w UE się zakończył, NATO dokonuje coraz to nowych ekspansji, a kapitalistyczna dyktatura wreszcie zrzuca swoją pseudo-demokratyczną maskę.
Rezolucja przyjęta w Europarlamencie w 2019 roku przez posłów prawicy i centrum (oraz nowolewicowej socjaldemokracji), to droga prowadząca do zakazu wszelkich realnych protestów przeciwko bezprawiu. To droga prowadząca przeciwko próbom demokratycznego kwestionowania “oficjalnych prawd objawionych”.
Ci co głosowali za tym tekstem odpowiedzą jeszcze kiedyś przed Trybunałem historii za to, że to właśnie oni tworzyli podwaliny pod uzasadnienie przyszłych państw ‘permanentnego stanu wyjątkowego’. Obywatele państw Europy nie mogą się dłużej zgadzać na instrumentalizację historii oraz na dowolne przekształcanie i manipulowanie faktami – w zależności od koniunkturalnych interesów burżuazji. Manipulacje te odbywają się bez możliwości jakiejkolwiek demokratycznej dyskusji i (faktycznie) naukowej debaty.
Każde społeczeństwo (każdy naród) ma prawo i obowiązek do patrzenia na wszystkie aspekty swej historii, tak pozytywne jak i negatywne, co wymaga od polityków tego żeby nie ingerowali w interpretację nauk społecznych oraz by sami uczestniczyli w pluralistycznej debacie. Warunkiem do tego koniecznym jest prawo do uwzględnienia racji wszystkich stron konfliktu i potępienia wszelkich aktów przemocy – opartych o nienawiść rasową, etniczną, religijną i ogólnoludzką. Na współczesnym gruncie polskim jedną z tych instytucji, która bardzo utrudnia (wręcz uniemożliwia) rzeczową dyskusję i ocenę historii – jest Instytut Pamięci Narodowej (IPN).
Różnie można oceniać metody działalności i walki klasowej prowadzonej przez rewolucyjny ruch robotniczy, postępowy oraz komunistów w różnych warunkach historycznych (i w różnych krajach), ale nie można negować bezsprzecznego faktu, że to właśnie oni walczyli i w dużym stopniu realizowali zmiany społeczne, które umożliwiły wyzyskiwanym dotychczas masom i narodom awans społeczny i cywilizacyjny.
Dzięki istnieniu państw socjalistycznych w dużej mierze weszły do języka powszechnego stosunków międzynarodowych takie nowatorskie formuły jak: ‘prawo do rozwoju’, ‘zbiorowe bezpieczeństwo’, ‘rozbrojenie’, ‘walka o pokój’, ‘prawo do samostanowienia’, ‘referendum ludowe’ itd. Tych formuł, nieprzypadkowo, nie sposób już znaleźć w większości podpisywanych dokumentów międzynarodowych – akurat od momentu kiedy obóz państw socjalistycznych Europy Środkowo-Wschodniej przestał istnieć.
Faszyści: na odwrót – hamowali rozwój i awans klas ludowych oraz narodów podległych (skolonizowanych). Zamiast pokoju – zawsze wychwalają podbój oraz agresję wojskową. W obecnym okresie zastoju i regresji praw społecznych (z powodu dominującego systemu globalnego), nie można w sumie się dziwić, że rządząca burżuazja kieruje swoją agresję głównie w stronę państw słabszych i tych, które nie poddały się (z różnych powodów) siłom promującym nierówności i niesprawiedliwość.
Tow. B. D.