Związki zawodowe działające w oświacie polskiej zapowiadają już od kilku miesięcy możliwy strajk generalny. Rozwiązania takiego – oczywiście – bardzo obawia się burżuazyjny rząd RP.
Od końcówki marca możliwy jest już strajk generalny w polskiej oświacie. Jeśli związkowcy nie znajdą kompromisu z premierem i ministrem edukacji narodowej, za trzy miesiące mogą zostać zamknięte szkoły i przedszkola.
“Nie jest to atak wymierzony przeciwko uczniom, absolwentom, dzieciom” – stwierdza Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Zapowiedzi te są efektem spotkania oświatowych związków zawodowych (Związku Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych), które odbyło się 4 stycznia 2019 r.
“Jesteśmy przekonani, że jedyną formą w przypadku braku porozumienia jest zdecydowana akcja strajkowa i do tego oba związki zawodowe będą zmierzać” – powiedział Sławomir Broniarz.
W przyszłym tygodniu odbędzie się posiedzenie ZNP, na które zaproszono premiera Mateusza Morawieckiego. Później ma się odbyć jeszcze „spotkanie konsultacyjne” z ministrem edukacji narodowej – Anną Zalewską, dotyczące projektu rozporządzenia płacowego.
W zależności od wyników rozmów związkowcy podejmą decyzję dotyczącą formy ewentualnego strajku generalnego.
Najwcześniejszym terminem ewentualnego strajku generalnego jest koniec marca br., gdy zakończy się procedura sporu zbiorowego.
Głównym postulatem związkowców jest podniesienie wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli i pracowników oświaty o kwotę tysiąca zł miesięcznie.
Warto wyjaśnić, iż – jak na szalejącą inflację i dotychczasowe wyjątkowo skromne zarobki nauczycieli – jest to nad wyraz skromny postulat.
“Apelujemy do rodziców, żeby zrozumieli naszą sytuację. Nie jest to atak wymierzony przeciwko uczniom, absolwentom, dzieciom. Ten poziom wynagradzania nauczycieli tylko i wyłącznie może zmierzać do destrukcji oświaty” – wyjaśnił Sławomir Broniarz.
Wcześniej (okres grudnia 2018 – stycznia 2019) nauczyciele w całej Polsce przeprowadzili zorganizowaną akcję przechodzenia na zwolnienia lekarskie (tzw. Akcja L4). Jej skutki były dosyć pomyślne – na zwolnieniach przebywało wtedy przynajmniej kilka tysięcy pracowników oświaty i nauczycieli.
Sławomir Broniarz poinformował, że nauczyciele nawet z 90% szkół są zdecydowani na udział w strajku. Już przeszło 1700 szkół będzie miało problem z obsadą pedagogiczną w najbardziej newralgicznym okresie roku szkolnego, czyli podczas egzaminów.
Protest nauczycieli został zaplanowany na 8 kwietnia. Obecnie w szkołach w całej Polsce odbyły się referenda, w których nauczyciele wypowiadali się, czy są zainteresowani taką formą protestu odpowiadając na jedno pytanie: Czy wobec niespełnienia żądania dotyczącego podniesienia wynagrodzeń zasadniczych nauczycieli, wychowawców, innych pracowników pedagogicznych i pracowników niebędących nauczycielami o 1000 zł z wyrównaniem od 1 stycznia 2019 jesteś za przeprowadzeniem strajku począwszy od 8 kwietnia?
Powstała też interaktywna mapa, stworzona przez Koalicję „Nie dla chaosu w szkole” oraz grupę „My, nauczyciele”. Nanoszone są na nią placówki, w których odbyło się już referendum strajkowe – w których to wynik jego był pozytywny.
Ruch postępowy w Polsce (w tym Ogólnopolski Związek Zawodowy “Postęp”) w pełni popiera słuszne żądania płacowe środowiska zawodowego nauczycieli. Nauczycielski ruch związkowy zjednoczony pod wspólnymi żądaniami płacowymi stanowi dla burżuazyjnego rządu znacznie potężniejszego i groźniejszego przeciwnika.
“Jako polscy postępowcy żądamy podwyższenia wydatków na oświatę, podniesienia poziomu nauczania oraz zaprzestania prób otwartego fałszowania historii Polski i świata, jakie obecnie dokonują się w polskich szkołach” – stwierdzają związkowcy z OZZ “P”.
Małgorzata Wójcik.